- No właśnie. Skąd wziął się tam ten stanik? Przecież to nie jest żadnego z nas, prawda? - Powiedział Harry przenosząc teatralnie wzrok na Louisa który się zaśmiał i pociągnął go za loka.
- Ja nie wiem co Niall chciał osiągnąć chowając się w szafie ze stanikiem. - Uśmiechnął się Zayn.
- A może jest tam schowana jakaś dziewczyna! - Rzucił niedorzeczny pomysł Louis, który był w trakcie siłowania się z Harry'm. Mimo tego że pomysł wydawał się nierealny chłopcy przenieśli wzrok na szafę, po czym spojrzeli jak jeden mąż na mnie.
- Co? - Zapytałem po czym zorientowałem się co jest grane.
- Sprawdź to. - Machnął ręką Zayn. Liam który do tej pory się nie odzywał podszedł do przodu i odwrócił się do pozostałej trójki.
- Wolałbym zrobić coś bardziej pożytecznego niż wymyślanie jakiś historyjek.
- Chyba nie chcesz robić próby w niedzielę.. - rzucił przejęty Zayn.
- Nie.. sądziłem żeby pojechać zobaczyć co się dzieje w centrum.
Chłopaki w mgnieniu oka zapomnieli o całej sprawie z biustonoszem i zaczęli się miotać. To dopiero był początek naszej kariery i każdy z nas kochał być rozpoznawalnym na ulicy. Najbardziej jednak kochaliśmy uciekać przed stadem fanek i chować się po najmniejszych uliczkach, brzmi dziwnie, ale i tak często bywało.
- Ja zostanę. - Powiedziałem. - Nie czuję się najlepiej i nie mam ochoty na bieganie po ulicy.
Zaraz chłopcy zaczęli mruczeć, buczeć, a Louisowi udało się nawet zapiszczeć.
- Jedź z nami. Nie bądź taki! - Powiedział i pchnął mnie lekko w ramię.
- Zostanę. Bawcie się dobrze. A ty Zayn najpierw załóż koszulkę.
- Po co? Będą się cieszyć. - Zaśmiał się mulat i mimo wszystko poszedł do swojego pokoju się przebrać. Chłopaki po kolei opuszczali pokój, aż w końcu zostałem sam. Spojrzałem na stanik leżący na podłodze i sięgnąłem po niego. Zmarszczyłem brwi i przeniosłem wzrok na otwartą szafę. Ciągle nękała mnie niedorzeczna myśl, że naprawdę ktoś tak kiedyś był, ktoś poza One Direction. Schyliłem się by znaleźć jakieś ślady. Kucnąłem w szafie i zacząłem się rozglądać mrużąc oczy i czekając aż wzrok przyzwyczai się do mroku jaki panował w szafie. Oparłem się na dłoniach i na czworaka poczłapałem dalej, odsunąłem stertę ubrań i podniosłem wzrok. Nie zdążyłem nawet krzyknąć. Zobaczyłem tylko dziewczynę opartą kurczowo o ścianę z otwartymi oczyma jak najszerzej tylko można. Trzymała za ramieniem laptopa i chyba miała zamiar mi przyłożyć. Wyciągnąłem przed siebie ręce chcąc ją zatrzymać, ale było za późno.
Komputer opadł na ziemię a ja zasłoniłam usta starając się nie krzyknąć z całej siły. Machałam rękoma jakby płonęły. Spanikowałam. Po prostu nie wiedziałam co robię. Teraz na pewno wyląduję w więzieniu. Nie ma dla mnie ratunku. Otworzyłam komputer ignorując leżącego obok mnie Nialla i zaczęłam przeglądać po kolei ekraniki przedstawiające widok na poszczególne pokoje w domu chłopaków. Nigdzie ich nie było. Naprawdę postanowili udać się do miasta. Zamknęłam laptopa i podniosłam się z miejsca opuściłam szafę.
Stanęłam opierając dłonie o biodra i przyglądałam się wystającym z szafy nogom chłopaka. Pokiwałam przecząco głową nie wierząc w to co właśnie się stało. Jak Niall się obudzi rozpęta piekło. Przygryzłam lekko dolną wargę obmyślając plan. Kiedy doszłam do wniosku, że nic z tego nie będzie wolałam działać niż bezczynnie stać i czekać na powrót pozostałych chłopaków. Kucnęłam i delikatnie chwyciłam za kostki chłopaka ciągnąc go lekko do siebie. Wysunęłam go z mebla i ponownie się wyprostowałam. To będzie trudniejsze niż myślałam, już teraz dyszałam ze zmęczenia. Schyliłam się czym prędzej i biorąc blondyna pod pachy zaczęłam ciągnąć go korytarzem w kierunku jego pokoju. Kiedy przyciągnęłam go na miejsce byłam cała zdyszana i czerwona. Uznałam, że najlepiej będzie jak położę go na jego łóżku. Choć kosztowało mnie to dużo wysiłku w końcu chłopak wylądował na materacu. Usiadłam zmęczona koło niego i dopiero teraz zauważyłam jak wielkiego sińca mu nabiłam na czole. Z rany cienką strużką ciekła krew. Niby nic groźnego, ale przejęłam się tym i pobiegłam do łazienki po ręcznik, po czym skropiłam go ciepłą wodą postanowiłam zmyć chłopakowi ciecz z twarzy. Usiadłam ponownie koło niego i zaczęłam przecierać jego czoło. To był głupi pomysł, ponieważ sprawiłam w ten sposób, że się ocknął. Nie miałam możliwości ani uciec, ani znowu mu przyłożyć. Skrzywiłam się lekko czekając na najgorsze.
- Nie bij! - Niall zasłonił się rękoma i zaczął krzyczeć wniebogłosy.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Nie rzucaj się tak. - Chwyciłam go za ręce zmuszając, żeby przestał się szamotać.
- Kim ty jesteś? Jak tu się dostałaś?
Westchnęłam. Ale zanim zdążyłam mu się wytłumaczyć wysnuł już swój scenariusz i zaczął dalej mówić.
- Jesteś obłąkaną fanką wariatką! Za kogo ty się uważasz? Mogłaś mnie zabić.
- Daj mi coś powiedzieć...
- Ja cię już załatwię. Zaraz dzwonię na policję!
- Zaczekaj! Nie!
Niall podniósł się, ale zaraz potem opadł na poduszkę sycząc z bólu i łapiąc się za głowę.
- Lepiej leż spokojnie i mnie wysłuchaj. Nie jestem waszą fanką.
- Nie?
- Nie. Jestem dziennikarką. Moim zadaniem było wkraść się tutaj i śledzić wasze życie w domu. W ten sposób miałam zdobyć lepszą posadę i zacząć karierę.
- To chyba jeszcze gorzej niż jakbyś była obłąkaną fanką wariatką..
Przytaknęłam lekko i podniosłam się z łóżka chłopaka.
- Bądź co bądź nakryłeś mnie. Z mojej strony nic ci nie grozi. Pozwól mi się tobą zająć, a jak wrócą chłopaki oddasz mnie w ich ręce.
Niall wyglądał na zdziwionego i niewątpliwie był w szoku. Podrapał się po skroni i spojrzał na mnie jakbym była duchem bądź zjawą.
- Zostaniesz i poczekasz, aż chłopaki się tobą zajmą?
Przytaknęłam sama się sobie dziwiąc. Ale szkoda mi było chłopaka a gdybym uciekła to i tak prędzej czy później zostałabym złapana.
- Na razie jestem więc do twojej dyspozycji. Podać ci coś?
Chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem. Cała ta sytuacja, sama musiałam przyznać, była absurdalna. Dziewczyna włamała się do szafy wokalistów z One Direction i śledziła ich życie. Kiedy jeden z nich ją zdemaskował, postanowiła najpierw przywalić mu komputerem a później sprawdzić czy go przypadkiem nie zabiła, a kiedy okazało się że wszystko z nim w porządku, zajęła się nim niczym niańka. Uniosłam lekko brwi czekając na odpowiedź.
- Nie. W porządku. - Wydukał niewyraźnie i złapał się za ranę.
- Nie dotykaj tego. Zaraz ci to zdezynfekuję.
- Już mnie lepiej zostaw w spokoju. Nieźle namieszałaś.
Westchnęłam. Musiałam przyznać mu rację. Teraz kiedy tak na niego patrzyłam, poczułam się winna. Zrobiło mi się też przykro.
- Przepraszam, że przywaliłam ci laptopem.
Niall wzruszył ramionami w stylu ' co się stało to się nie odstanie' i zaczął irytująco wpatrywać się w sufit.
- Pójdę spakować swoje rzeczy. Jak chcesz to zadzwoń do chłopaków. - Podałam mu swój telefon nie wiedząc gdzie jest jego, a jako że był chwilowo przykuty do łóżka musiał się zdać na mnie. Ujął telefon w dłoń, a ja wyszłam z pokoju kierując się do szafy.
Odblokowałem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Była na nim okładka bardzo znanego i wpływowego magazynu. To pewnie na tym zależało dziewczynie. Wybrałem numer Liama i wpatrywałem się w cyfry. Przeniosłem wzrok w stronę wyjścia z pokoju. Nie wiedziałem co mam robić. Z jednej strony dziewczyna o mało mnie nie zabiła, z drugiej jednak zachowywała się bardzo miło. Ciężko to przyznać, ale zrobiło mi się jej szkoda. Odłożyłem telefon na stolik leżący przy łóżku i złożyłem ręce na piersi zasypiając.
Wróciłam do pokoju Nialla chcąc oświadczyć, że jestem gotowa i wysprzątałam im szafę. Kiedy zauważyłam jednak że chłopak usnął wolałam go nie budzić, przyda mu się teraz odpoczynek. Tym bardziej, że najprawdopodobniej chorował. Usiadłam na fotelu i czekałam na przybycie pozostałej czwórki. Nim się zorientowałam usnęłam. Obudził mnie dźwięk zamykanych z hukiem drzwi i krzyk Harry'ego.
- Niall! Schodź mamy coś dla ciebie!
____________________________
Zostaw komentarz.
Spraw by kolejny rozdział pojawił się szybciej.
Śledź na Twitterze: NedaPoland
Pytania zadawajcie tutaj: http://formspring.me/stylesharryHGDD
Drugie opowiadanie: http://his-girlfriend-eleanor.blogspot.com/
sobota, 14 kwietnia 2012
wtorek, 3 kwietnia 2012
8 Zabawa w chowanego.
Poczułem się silniejszy od dnia kiedy spotkałem w szpitalu chorą Emily. Skoro ta mała dziewczynka mogła swobodnie uśmiechać się żyć to czemu nie ja. Wygramoliłem się pod kołdry i schyliłem się by sięgnąć po zgubioną skarpetkę. Zmierzwiłem lekko włosy i podniosłem się na nogi. Uśmiechnąłem się do siebie przypominając sobie, że mama poleciała wczoraj wieczorem do Irlandii. Miałem już szczerze dość jej ględzenia i ciągłego upominania. Odkąd stało się co się stało matka stała się strasznie opiekuńcza i chciała mieć udział w każdej dziedzinie mojego życia. Zabrzmiał mój telefon. Sięgnąłem pod poduszkę, gdzie zawsze było miejsce mojego telefonu. " Pamiętaj, że dzisiaj niedziela. Kościół. Mama. " Westchnąłem i rzuciwszy komórkę za siebie na łóżko udałem się w kierunku apartamentu Zayna. Zapukałem dwa razy i od razu sięgnąłem po klamkę nie czekając na odzew chłopaka.
- Zayn! Śpisz ?
W odpowiedzi uzyskałem tylko stłumione mamrotanie i mruczenie. Wiedziałem już, że śpi w specyficzniej dla siebie pozie. Na brzuchu, twarzą do poduszki w samych spodniach od dresu i bez kołdry.
Przemierzałem kolejne pokoje udając się do jego sypialni. Nie myliłem się. Leżał w taki sposób jaki założyłem.
- Czego Horan? - Wymruczał niemal niedosłyszalnie w poduszkę.
- Wiesz, że zaśliniłeś cały materac?
- Taa.. i co z tego?
Usiadłem koło niego i przypatrywałem się uważnie jak obraca się na plecy i drapie po brzuchu.
- Ciekawe ile dałyby fanki za taki widok jaki jest dla mnie codziennością.
Zayn posłał mi piorunujące spojrzenie unosząc jedną brew. Przyzwyczajał się do słońca.
- Wyglądasz jak chińczyk.
- Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty. Idź zobacz, może Liam nie śpi.. - Ziewnął i opadł na poduszkę. Po chwili odwrócił ją czując wilgoć swojej śliny na poszwie. Mruknął i zlekceważył mnie perfidnie. Wzruszyłem ramionami i postanowiłem zrobić jak mówił, udać się do Liama. Wyszedłem od mulata i pospiesznie pokonywałem korytarz mając nadzieję wykonać wielki skok do łóżka przyjaciela. Podszedłem na palcach do drzwi i już chciałem sięgnąć po klamkę gdy drzwi uchyliły się i zza framugi wyskoczył sam Liam narzucając na mnie prześcieradło i powalając na ziemię.
Wrzasnąłem nie spodziewając się tego ataku i upadałem wraz z nim na ziemię. Po chwili usłyszałem krzyk przyjaciela.
- Matko! Niall, nie wiedziałem, że to ty. Sądziłem że to będzie Hazza.
- Skąd w ogóle wiedziałeś że ktoś się skrada? - Zapytałem szarpiąc się z prześcieradłem chcąc się uwolnić.
- Zayn przesłał mi smsa. " Uważaj zaraz będziesz miał niespodziewanego gościa. Załatw go." Nie zrobiłem ci chyba krzywdy jak ostatnio, prawda ?
- Chyba nic mi nie jest. Poza tym mówiłem ci, to nie byłeś ty. Potknąłem się w łazience, pamiętasz?
Chłopak przytaknął jednak nie wyglądał na zadowolonego z mojej odpowiedzi, chciał chyba dowiedzieć się z niej czegoś więcej. Znał mnie dobrze, wiedział kiedy coś nie gra.
- Niall, jest niedziela. Masz ochotę zwołać dzisiaj coniedzielną zabawę? Wiesz że to świętość, jeśli chciałeś zwlec Zayna z łóżka, należało tylko krzyknąć hasło.
Uśmiechnąłem się zupełnie zapominając o naszej dziwnej tradycji której oczywiście byłem administratorem. Większość głupich zasad było mojego autorstwa. Podniosłem się z miejsca i przyłożyłem dłonie do ust chcąc upewnić się że mój głos dotrze wszędzie.
- ONE DIRECTION SUNDAY PLAY TIME!
Puściłem Liamowi oczko i poszliśmy czym prędzej na parter spotykając po drodze Zayna wychodzącego ze swojego mieszkania.
- Nienawidzę cię Horan. - Rzucił i zbiegł na dół. Z drugiego piętra zbiegali też Louis i rozczochrany Harry. Ich apartament mieścił się na samej górze więc mięli do pokonania największą odległość. Wyprzedziliśmy wszyscy Zayna i dobiegliśmy do kanapy jako pierwsi. Czułem, że Zayn specjalnie pozwolił nam wygrać.
- Zayn przegrałeś. Wybierasz grę. - Oświadczył rzecz oczywistą Louis.
- Gramy w chowanego.
- Ej to było ostatnio.. - zaczął żalić się Harry.
- Ale tylko w ten sposób mogę się położyć w jakimś miłym kątku i spać czekając aż mnie znajdziecie.
- W takim razie ty będziesz szukał! - rzucił szybko Liam i uśmiechnął się triumfalnie.
- Cholera.. - mruknął Malik.
____________________________________________________
- Zayn! Śpisz ?
W odpowiedzi uzyskałem tylko stłumione mamrotanie i mruczenie. Wiedziałem już, że śpi w specyficzniej dla siebie pozie. Na brzuchu, twarzą do poduszki w samych spodniach od dresu i bez kołdry.
Przemierzałem kolejne pokoje udając się do jego sypialni. Nie myliłem się. Leżał w taki sposób jaki założyłem.
- Czego Horan? - Wymruczał niemal niedosłyszalnie w poduszkę.
- Wiesz, że zaśliniłeś cały materac?
- Taa.. i co z tego?
Usiadłem koło niego i przypatrywałem się uważnie jak obraca się na plecy i drapie po brzuchu.
- Ciekawe ile dałyby fanki za taki widok jaki jest dla mnie codziennością.
Zayn posłał mi piorunujące spojrzenie unosząc jedną brew. Przyzwyczajał się do słońca.
- Wyglądasz jak chińczyk.
- Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty. Idź zobacz, może Liam nie śpi.. - Ziewnął i opadł na poduszkę. Po chwili odwrócił ją czując wilgoć swojej śliny na poszwie. Mruknął i zlekceważył mnie perfidnie. Wzruszyłem ramionami i postanowiłem zrobić jak mówił, udać się do Liama. Wyszedłem od mulata i pospiesznie pokonywałem korytarz mając nadzieję wykonać wielki skok do łóżka przyjaciela. Podszedłem na palcach do drzwi i już chciałem sięgnąć po klamkę gdy drzwi uchyliły się i zza framugi wyskoczył sam Liam narzucając na mnie prześcieradło i powalając na ziemię.
Wrzasnąłem nie spodziewając się tego ataku i upadałem wraz z nim na ziemię. Po chwili usłyszałem krzyk przyjaciela.
- Matko! Niall, nie wiedziałem, że to ty. Sądziłem że to będzie Hazza.
- Skąd w ogóle wiedziałeś że ktoś się skrada? - Zapytałem szarpiąc się z prześcieradłem chcąc się uwolnić.
- Zayn przesłał mi smsa. " Uważaj zaraz będziesz miał niespodziewanego gościa. Załatw go." Nie zrobiłem ci chyba krzywdy jak ostatnio, prawda ?
- Chyba nic mi nie jest. Poza tym mówiłem ci, to nie byłeś ty. Potknąłem się w łazience, pamiętasz?
Chłopak przytaknął jednak nie wyglądał na zadowolonego z mojej odpowiedzi, chciał chyba dowiedzieć się z niej czegoś więcej. Znał mnie dobrze, wiedział kiedy coś nie gra.
- Niall, jest niedziela. Masz ochotę zwołać dzisiaj coniedzielną zabawę? Wiesz że to świętość, jeśli chciałeś zwlec Zayna z łóżka, należało tylko krzyknąć hasło.
Uśmiechnąłem się zupełnie zapominając o naszej dziwnej tradycji której oczywiście byłem administratorem. Większość głupich zasad było mojego autorstwa. Podniosłem się z miejsca i przyłożyłem dłonie do ust chcąc upewnić się że mój głos dotrze wszędzie.
- ONE DIRECTION SUNDAY PLAY TIME!
Puściłem Liamowi oczko i poszliśmy czym prędzej na parter spotykając po drodze Zayna wychodzącego ze swojego mieszkania.
- Nienawidzę cię Horan. - Rzucił i zbiegł na dół. Z drugiego piętra zbiegali też Louis i rozczochrany Harry. Ich apartament mieścił się na samej górze więc mięli do pokonania największą odległość. Wyprzedziliśmy wszyscy Zayna i dobiegliśmy do kanapy jako pierwsi. Czułem, że Zayn specjalnie pozwolił nam wygrać.
- Zayn przegrałeś. Wybierasz grę. - Oświadczył rzecz oczywistą Louis.
- Gramy w chowanego.
- Ej to było ostatnio.. - zaczął żalić się Harry.
- Ale tylko w ten sposób mogę się położyć w jakimś miłym kątku i spać czekając aż mnie znajdziecie.
- W takim razie ty będziesz szukał! - rzucił szybko Liam i uśmiechnął się triumfalnie.
- Cholera.. - mruknął Malik.
- No dalej. – Ponaglał Harry i wskazał Zaynowi kąt w którym zawsze
liczyliśmy grając w chowanego. Wszystko musiało wyglądać dziecinnie z boku, ale
tak naprawdę właśnie w niedziele bawiliśmy się najlepiej. Żadnych paparazzi,
dziennikarzy ani fanów. Chłopak posłusznie poszedł do kąta, widać jednak było,
że jest niezadowolony.
- Liczę! Idźcie już.. – odwrócił się po raz ostatni i machnął na nas
rękami.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i rozbiegliśmy we wszystkie strony. Louis
pociągnął Harry’ego za rękaw i już ich nie było. Zawsze chowali się razem i
nigdy nie można było ich znaleźć. Liam wolał grać w pojedynkę. Ja zawsze
znajdowałem kryjówkę niedaleko Zayna, ale teraz nie było takiej możliwości.
Udałem się na piętro.
- ..dziesięć, jedenaście, dwanaście,.. matko jak mi się nie chce ,
czternaście , …
Zaśmiałem się jeszcze i pokonałem schody stając w korytarzu i
zastanawiając się jaki kierunek obrać. Nasz dom był duży i łatwo było się
gdzieś schować, ale graliśmy już w to tyle razy, że prawie wszystkie miejsca
zostały wcześniej użyte, a ja chciałem wybrać coś całkiem nowego. I chyba nawet
już wiedziałem gdzie się udam. Ruszyłem szybkim krokiem słysząc, że Zayn jest
już na trzydziestce. Mamy u siebie wiele gościnnych pokoi do których nikt nigdy
nie zagląda. A szczególnie jeden, najmniejszy. Zayn w życiu nie wpadnie na to
by się tam wybrać.
Kiedy usłyszałam, że chłopcy postanowili się bawić w chowanego
zaniepokoiłam się. Co jest niby najlepszym i najbanalniejszym miejscem do
schowania się podczas takiej zabawy, oczywiście szafa. Problem w tym, że ja
mieszkałam w jednej z nich. Sięgnęłam po komputer i przyglądałam się gdzie
chłopcy mają zamiar się udać. Odetchnęłam z ulgą, ciesząc się, że nie zwlekałam
z założeniem monitoringu. Louis i Harry poszli do kuchni i schowali się pod
zlewem. Banalne, choć zapomnieli, że zostawili zawartość szafki na ziemi, czyli
kosz na śmieci i środki czystości, z których na pewno jeszcze nie korzystali. Liam
bardzo szybko znalazł swoją kryjówkę. Poszedł do swojego pokoju, wziął laptopa
i słuchawki i schował się pod łóżko. Pewnie zajmie się czatowaniem z Danielle,
albo obejrzy jakiś dobry film, później sprawdzę historię jego przeglądarki, bo
aż mnie to zaciekawiło. Ze strony tych trzech byłam bezpieczna. Został Niall,
który stał na korytarzu na piętrze, co już było zagrożeniem, bo pokój w jakim
‘mieszkałam’ znajdował się na piętrze. Drugim chłopakiem który mógł mnie nakryć
był Zayn. Szukając chłopaków mógłby mnie znaleźć. Chłopak dalej jednak liczył.
Na razie musiałam skupić się na Niallu. Gdyby wpadł jednak na genialny pomysł
schowania się tutaj byłam udupiona. Chwyciłam w popłochu za swoje rzeczy i
pchnęłam je na drugą stronę przeogromnej szafy. Sterty ubrań ułożyłam w góry
które zasłaniały wszystko. Powyłączałam zbędny sprzęt zostawiając tylko ekrany
zapisujące monitoring. Przesunęłam się w tamtą stronę i jedną z kupek kopnęłam
w stronę ‘wejścia’. Usiadłam jak najdalej mogłam i porozsuwałam wieszaki z
bluzami tworząc gęsty parawan. Zerknęłam
na monitoring, w samą porę Niall wchodził do pokoju w którym się znajdowałam.
Wyłączyłam ekran i usłyszałam pchnięcie drzwi.
Już po mnie.
Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi, bo zawsze były zamknięte.
Schowałbym się pod łóżko ale to zbyt oczywiste. Wielka szafa dawała więcej
możliwości. Otworzyłem rozsuwane drzwi i wślizgnąłem się do środka. W szafie panował okropny bałagan. Trzeba
będzie to kiedyś posprzątać. Poza tym było tu wiele fajnych ubrań. Podsunąłem
się pod ścianę i starałem się spowolnić oddech.
- „.. sto ! Szukam!” – wrzasnął Zayn i rozpoczął poszukiwania.
Zaśmiałem się cicho będąc świadom swojej doskonałej na taką zabawę pozycji.
Nikt jeszcze się tu nie schował bo każdy zapomniał że w ogóle istnieje w naszym
domu taki pokój jak ten. Ale w sumie kto chciałby tu zaglądać nic tu nie było
poza paroma meblami. Czekałem.
Kiedy drzwi szafy chyliły się byłam gotowa na zdemaskowanie mnie. Układałam
sobie już w głowie jak zacznę się mu tłumaczyć. Może najprościej będzie
skłamać. Powiem, że jestem napaloną fanką i chciałam zobaczyć jak mieszkają. Ale
jak wytłumaczę cały sprzęt? Wolałam skupić się na tym co było teraz.
Przybliżyłam się do kupki rozrzuconych ubrań by być jeszcze bardziej
niewidoczną. Skuliłam się i starałam nie oddychać. Serce biło mi jak oszalałe,
a ręce trzęsły mi się jakby zaraz miały odpaść. Właściwie cała się trzęsłam.
Moja kariera, reputacja wisiały na włosku. Wszystko zależało od chłopaka.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi. Nie wiedziałam ile czasu minęło. Mogła być to
godzina, dwie, równie doprze jedna minuta.
Siedziałem tu już dobre pół godziny. Słyszałem jak każdy z osobna
został znaleziony. Najprędzej poszło z Larry’m oczywiście. Liam też w miarę
szybko został zdemaskowany, oczywiście nie obyło się na komentarzach a propos
czatowania z Danielle podczas niedzielnych zabaw. Po dłuższej chwili wszyscy na
raz postanowili mnie szukać. Śmiałem się do siebie cicho i cieszyłem, że po raz
pierwszy znalazłem sobie odpowiednią kryjówkę. Moje podniecenie opadło kiedy
usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju. Podsunąłem się do sterty ubrań i położyłem
dłoń na jakieś rzeczy. Chyba to był pasek, ale nie upewniłem się. Chciałem jak
najszybciej prześliznąć się w głąb szafy. Przesunąłem lekko górę ubrań i
obróciłem by na czworakach znaleźć się po drugiej stronie.
Coraz bardziej czułam jak chłopak napiera na ubrania. Kwestią czasu
było odnalezienie mnie. Kątem oka zauważyłam jak Niall kładzie rękę na ..
cholera!
Już miałem być bezpieczny kiedy poczułem silne pociągnięcie za nogę.
- Tu cię mamy! – Liam zawsze potrafił znajdywać najlepiej.
Odruchowo chciałem się bronić i chwycić za coś ale pod ręką miałem
tylko ten przedmiot jaki wcześniej wylądował pod moją dłonią.
- Dobra, dobra już wychodzę! – Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na
chłopaków. – Macie mnie. Ale dużo wam to zajęło.
- Aaaaa! – Pisnął Louis i wskoczył na łóżko ciągnąc za sobą Harry’ego.
– Co to jest? – Śmiał się i zaczął szarpać z Hazzą. Sam spojrzałem na przedmiot
jaki zwisał owinięty o moje palce. Otworzyłem szeroko oczy. Zayn szybko zabrał
mi tę część garderoby.
- To stanik. – Uniósł go do góry i spojrzał na mnie przez paseczki. –
Różowy stanik w zielone kropki. – Wszyscy zaczęli się śmiać i dogryzać mi,
próbując udowodnić, że to moje.
- Dobra chłopaki spokojnie. Ale już na serio.. skąd to się to tam wzięło?
Mało komentujecie, a ja się tak staram.
Następnego rozdziału nie będzie bez waszego wsparcia.
Macie jakiś pomysł jak rozwikłać tę sytuację? Piszcie.
poniedziałek, 26 marca 2012
7 Wizyta u lekarza
- Nie uczesałeś się Niall.
- Jestem uczesany. - Burknąłem. Widok mojej matki nie cieszył mnie już tak bardzo jak kiedyś. Z każdym spotkaniem zdawała się być coraz bardziej zdenerwowana, podbita, drażliwa. Rozumiałem dlaczego tak się dzieje, ale powinna zachowywać się teraz w stosunku do mnie zupełnie inaczej. Potrzebowałem jej teraz, a zamiast mi pomagać pogarszała tylko sytuację.
- Powinieneś był zadzwonić do mnie wcześniej. Nie pamiętasz co mówił ci doktor?
- Doskonale p..
- Masz uważać na siebie. Nie wdawać się w żadne szarpaniny. Widzisz co się wtedy dzieje. - Przerywała mi. Zawsze to robiła. Zacząłem się zastanawiać, czy specjalnie to robi, czy po prostu w ogóle mnie nie słucha.
- Mamo..
- Niall nie denerwuj mnie jakimiś głupimi tłumaczeniami.
- Ale przejechałaś zakręt! - Krzyknąłem. Kobieta gwałtownie zahamowała zjeżdżając na całe szczęście na pobocze. Jej ręce zsunęły się z kierownicy i opady na siedzenie wzdłuż jej ciała. Spod jej wielkich przeciwsłonecznych okularów poleciały stróżki łez. Otworzyłem usta by coś powiedzieć, ale jak zwykle ubiegła mnie.
- Wiesz .. kiedy się urodziłeś od razu wiedziałam, że będziesz kimś wyjątkowym. Dawałeś mi tyle szczęścia. Chciałam by inni wiedzieli jaki jesteś wspaniały. - Podniosła głowę i spojrzała na mnie. - Teraz masz tłumy fanów, którzy utwierdzają mnie w przekonaniu, że miałam rację. Chcą byś był silny i zawsze był przy nich. Byś nigdy nie schodził ze sceny. - Sięgnęła ręką w moim kierunku. Wiedziałem co będzie się działo, lecz nie zaprotestowałem. Podniosła niepewnie moją koszulkę. - Dlaczego to się dzieje?
Nie wytrzymałem i po chwili sięgnąłem po swoją koszulkę i naciągnąłem ją tak jak było wcześniej.
- Chcesz żebym poprowadził?
- Niall , nie masz prawa jazdy.
- To tylko jedna ulica. Daj spokój. Spóźnimy się.
Mama odpięła pas i wysiadła z samochodu. Przeskoczyłem zwinnie nad hamulcem ręcznym i skrzynią biegów znajdując się w mgnieniu oka na siedzeniu kierowcy. Po chwili matka siedziała tuż obok mnie. Poprawiłem lusterko i odpaliłem silnik.
- Gdzie jest Niall? - Zapytał Louis lądujący koło mnie na kanapie z miską płatków śniadaniowych.
- Mama zabrała go do miasta.
- Przyjechała aż tu by się z nim spotkać i zabrać go do miasta?
- Wiesz jaka jest.
- Coś nie tak? Wyglądasz dziwnie.
Louis zawsze potrafił wyczuć kiedy rozmyślam o czymś co mnie nurtuje. Choć według mnie wcale nie wyglądałem podejrzanie.
- Harry.. słyszysz mnie? - Dopomniał się o odpowiedź.
- Martwię się o Nialla to wszystko.
- To jest nas dwóch. Chcesz ? - Wysunął w moim kierunku miskę płatków, ale odmówiłem kręcąc lekko głową.
- Najdziwniejsze jest to, nie je już tyle ile wcześniej. - Nawinął sobie na palec jeden z moich loków. Ja jednak dalej siedziałem bez ruchu i wpatrywałem się w czarny ekran telewizora.
- Styles?
- Hym?
- Nie zadręczaj się tak. Chodźmy w coś zagrać. Może w kosza?
Podniosłem się z miejsca milcząc.
Poprawiłam się na poduszce i lustrowałam po kolei każdy ekranik na których wyświetlali się chłopcy. Lou i Harry grali w kosza na tyłach domu. Za to Zayn i Liam siedzieli przed komputerem. Niall za to wyszedł jakąś godzinę temu. Nie wyglądało jakbym miała dzisiaj wyjść z szafy. Chyba postanowili spędzić cały dzień w domu. Nie spodziewałam się, że zatrzymam się u nich na tak długo i jeszcze nie zostałam odnaleziona. Sądziłam, że będzie to tylko kwestią czasu.
- Jak to się stało? Uderzyłeś o coś? - Zapytał lekarz chodząc bez przerwy wokół mnie i dotykając moich sińców.
- Siłowałem się z..
- Bił się z kolegą. Mówiłam mu tyle razy, żeby nie robił tego typu rzeczy, ale on mnie nie słucha. Jest jak małe dziecko. Szarpał się z nim i ma pan rezultaty. Fioletowy odcień skóry.
Skrzywiłem się kiedy po raz kolejny dzisiaj przerwała mi. Spojrzałem na lekarza.
- Nie mogłeś powiedzieć koledze, że nie możesz brać udziału w takich zabawach?
- Oni nie wiedzą.
- Rozumiem. - Pokiwał głową i przeszedł do zwykłego badania jakie zwykł mi robić. Nie obeszło się bez pytań.
- Bierzesz leki?
- Tak.
- Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Lepiej czy gorzej.
- Normalnie.
- Pijesz dużo płynów?
- Tak.
- Stosujesz się do diety?
- Tak.
- Spadło ci łaknienie?
- Trochę.
- Odpoczywasz?
- T..
- Nie!!! - pisnęła mama a ja aż podskoczyłem na krześle. - W ogóle nie odpoczywa. Ciągłe próby są na pewno wykańczające, a cały czas jak do niego dzwonię mówi że ma próbę.
- Mówię tak bo nie chcę z tobą rozmawiać! - Wrzasnąłem by w końcu przestała trajkotać. Miałem dość. Zadziałało. Kobieta stała na środku sali wpatrując się we mnie wielkimi oczyma. Po chwili chwyciła swoją torebkę i wyszła z gabinetu.
- Powinieneś uważać na swoją mamę. Wiesz chyba jak może się czuć. Jesteś jej synem. Wspieraj ją. - Lekarz patrzył na mnie niczym ojciec. Mój jednak nigdy tak na mnie nie parzył. - Już możesz się ubrać. Pamiętaj o regularnym spożywaniu tabletek. Dziękuję.
- Dzięki. - Naciągnąłem na siebie koszulkę i wyszedłem z sali. Ludzie oczekujący na swoją kolej patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Widok płaczącej kobiety wychodzącej z sali nie jest czymś codziennym. Ruszyłem powoli korytarzem. Dlaczego potrafiłem być takim palantem. Dlaczego przychodziło mi to tak łatwo. Zmierzwiłem włosy i westchnąłem ciężko po czym poczułem lekko uderzenie w nogę. Była to mała dziewczynka która wpadła na mnie uciekając przed swoim kolegą, również pacjentem. Byli ubrani w białe koszule nocne i trzymali w rękach małe misie.
- Przepraszam. - Powiedziała dziewczynka słodkim głosem.
- Nic się nie stało. Ale masz ładnego misia. Mogę zobaczyć? - Dziewczynka podała mi zabawkę, przyglądałem jej się chwilę po czym oddałem małej. - Mogę wiedzieć jak masz na imię?
- Emily.
- Emily? Jakie ładne imię. Ja jestem Niall.
Uśmiechnęła się i spłonęła delikatnym rumieńcem.
- Długo tu jesteś? - Zapytałem cicho.
- Miesiąc. A Tommy dwa. Ale on jest po przeszczepie. - Wskazała na chłopca który najwyraźniej nie miał zamiaru podejść. - Co tu robisz?
- Byłem na badaniu. Znasz Doktora Hastings'a?
Emily pokiwała główką.
- Jesteś chory?
- Coś w tym guście.
- Emily! Pora na obiad. - Zawołała jedna z pielęgniarek.
- Muszę już iść.
- Do zobaczenia. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy. - Pogładziłem ją po łysej główce i odprowadziłem wzrokiem.
_____________________________________________________
Następny rozdział pojawi się gdy ujrzę wystarczającą liczbę komentarzy.
Piszcie co o tym myślicie.
Pytania ? - http://www.formspring.me/stylesharryHGDD
Śledźcie na TT daty dodania następnych rozdziałów - https://twitter.com/#!/NedaPoland
Drugie opowiadanie - http://his-girlfriend-eleanor.blogspot.com/
- Jestem uczesany. - Burknąłem. Widok mojej matki nie cieszył mnie już tak bardzo jak kiedyś. Z każdym spotkaniem zdawała się być coraz bardziej zdenerwowana, podbita, drażliwa. Rozumiałem dlaczego tak się dzieje, ale powinna zachowywać się teraz w stosunku do mnie zupełnie inaczej. Potrzebowałem jej teraz, a zamiast mi pomagać pogarszała tylko sytuację.
- Powinieneś był zadzwonić do mnie wcześniej. Nie pamiętasz co mówił ci doktor?
- Doskonale p..
- Masz uważać na siebie. Nie wdawać się w żadne szarpaniny. Widzisz co się wtedy dzieje. - Przerywała mi. Zawsze to robiła. Zacząłem się zastanawiać, czy specjalnie to robi, czy po prostu w ogóle mnie nie słucha.
- Mamo..
- Niall nie denerwuj mnie jakimiś głupimi tłumaczeniami.
- Ale przejechałaś zakręt! - Krzyknąłem. Kobieta gwałtownie zahamowała zjeżdżając na całe szczęście na pobocze. Jej ręce zsunęły się z kierownicy i opady na siedzenie wzdłuż jej ciała. Spod jej wielkich przeciwsłonecznych okularów poleciały stróżki łez. Otworzyłem usta by coś powiedzieć, ale jak zwykle ubiegła mnie.
- Wiesz .. kiedy się urodziłeś od razu wiedziałam, że będziesz kimś wyjątkowym. Dawałeś mi tyle szczęścia. Chciałam by inni wiedzieli jaki jesteś wspaniały. - Podniosła głowę i spojrzała na mnie. - Teraz masz tłumy fanów, którzy utwierdzają mnie w przekonaniu, że miałam rację. Chcą byś był silny i zawsze był przy nich. Byś nigdy nie schodził ze sceny. - Sięgnęła ręką w moim kierunku. Wiedziałem co będzie się działo, lecz nie zaprotestowałem. Podniosła niepewnie moją koszulkę. - Dlaczego to się dzieje?
Nie wytrzymałem i po chwili sięgnąłem po swoją koszulkę i naciągnąłem ją tak jak było wcześniej.
- Chcesz żebym poprowadził?
- Niall , nie masz prawa jazdy.
- To tylko jedna ulica. Daj spokój. Spóźnimy się.
Mama odpięła pas i wysiadła z samochodu. Przeskoczyłem zwinnie nad hamulcem ręcznym i skrzynią biegów znajdując się w mgnieniu oka na siedzeniu kierowcy. Po chwili matka siedziała tuż obok mnie. Poprawiłem lusterko i odpaliłem silnik.
- Gdzie jest Niall? - Zapytał Louis lądujący koło mnie na kanapie z miską płatków śniadaniowych.
- Mama zabrała go do miasta.
- Przyjechała aż tu by się z nim spotkać i zabrać go do miasta?
- Wiesz jaka jest.
- Coś nie tak? Wyglądasz dziwnie.
Louis zawsze potrafił wyczuć kiedy rozmyślam o czymś co mnie nurtuje. Choć według mnie wcale nie wyglądałem podejrzanie.
- Harry.. słyszysz mnie? - Dopomniał się o odpowiedź.
- Martwię się o Nialla to wszystko.
- To jest nas dwóch. Chcesz ? - Wysunął w moim kierunku miskę płatków, ale odmówiłem kręcąc lekko głową.
- Najdziwniejsze jest to, nie je już tyle ile wcześniej. - Nawinął sobie na palec jeden z moich loków. Ja jednak dalej siedziałem bez ruchu i wpatrywałem się w czarny ekran telewizora.
- Styles?
- Hym?
- Nie zadręczaj się tak. Chodźmy w coś zagrać. Może w kosza?
Podniosłem się z miejsca milcząc.
Poprawiłam się na poduszce i lustrowałam po kolei każdy ekranik na których wyświetlali się chłopcy. Lou i Harry grali w kosza na tyłach domu. Za to Zayn i Liam siedzieli przed komputerem. Niall za to wyszedł jakąś godzinę temu. Nie wyglądało jakbym miała dzisiaj wyjść z szafy. Chyba postanowili spędzić cały dzień w domu. Nie spodziewałam się, że zatrzymam się u nich na tak długo i jeszcze nie zostałam odnaleziona. Sądziłam, że będzie to tylko kwestią czasu.
- Jak to się stało? Uderzyłeś o coś? - Zapytał lekarz chodząc bez przerwy wokół mnie i dotykając moich sińców.
- Siłowałem się z..
- Bił się z kolegą. Mówiłam mu tyle razy, żeby nie robił tego typu rzeczy, ale on mnie nie słucha. Jest jak małe dziecko. Szarpał się z nim i ma pan rezultaty. Fioletowy odcień skóry.
Skrzywiłem się kiedy po raz kolejny dzisiaj przerwała mi. Spojrzałem na lekarza.
- Nie mogłeś powiedzieć koledze, że nie możesz brać udziału w takich zabawach?
- Oni nie wiedzą.
- Rozumiem. - Pokiwał głową i przeszedł do zwykłego badania jakie zwykł mi robić. Nie obeszło się bez pytań.
- Bierzesz leki?
- Tak.
- Jak się czujesz?
- Dobrze.
- Lepiej czy gorzej.
- Normalnie.
- Pijesz dużo płynów?
- Tak.
- Stosujesz się do diety?
- Tak.
- Spadło ci łaknienie?
- Trochę.
- Odpoczywasz?
- T..
- Nie!!! - pisnęła mama a ja aż podskoczyłem na krześle. - W ogóle nie odpoczywa. Ciągłe próby są na pewno wykańczające, a cały czas jak do niego dzwonię mówi że ma próbę.
- Mówię tak bo nie chcę z tobą rozmawiać! - Wrzasnąłem by w końcu przestała trajkotać. Miałem dość. Zadziałało. Kobieta stała na środku sali wpatrując się we mnie wielkimi oczyma. Po chwili chwyciła swoją torebkę i wyszła z gabinetu.
- Powinieneś uważać na swoją mamę. Wiesz chyba jak może się czuć. Jesteś jej synem. Wspieraj ją. - Lekarz patrzył na mnie niczym ojciec. Mój jednak nigdy tak na mnie nie parzył. - Już możesz się ubrać. Pamiętaj o regularnym spożywaniu tabletek. Dziękuję.
- Dzięki. - Naciągnąłem na siebie koszulkę i wyszedłem z sali. Ludzie oczekujący na swoją kolej patrzyli na mnie dziwnym wzrokiem. Widok płaczącej kobiety wychodzącej z sali nie jest czymś codziennym. Ruszyłem powoli korytarzem. Dlaczego potrafiłem być takim palantem. Dlaczego przychodziło mi to tak łatwo. Zmierzwiłem włosy i westchnąłem ciężko po czym poczułem lekko uderzenie w nogę. Była to mała dziewczynka która wpadła na mnie uciekając przed swoim kolegą, również pacjentem. Byli ubrani w białe koszule nocne i trzymali w rękach małe misie.
- Przepraszam. - Powiedziała dziewczynka słodkim głosem.
- Nic się nie stało. Ale masz ładnego misia. Mogę zobaczyć? - Dziewczynka podała mi zabawkę, przyglądałem jej się chwilę po czym oddałem małej. - Mogę wiedzieć jak masz na imię?
- Emily.
- Emily? Jakie ładne imię. Ja jestem Niall.
Uśmiechnęła się i spłonęła delikatnym rumieńcem.
- Długo tu jesteś? - Zapytałem cicho.
- Miesiąc. A Tommy dwa. Ale on jest po przeszczepie. - Wskazała na chłopca który najwyraźniej nie miał zamiaru podejść. - Co tu robisz?
- Byłem na badaniu. Znasz Doktora Hastings'a?
Emily pokiwała główką.
- Jesteś chory?
- Coś w tym guście.
- Emily! Pora na obiad. - Zawołała jedna z pielęgniarek.
- Muszę już iść.
- Do zobaczenia. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy. - Pogładziłem ją po łysej główce i odprowadziłem wzrokiem.
_____________________________________________________
Następny rozdział pojawi się gdy ujrzę wystarczającą liczbę komentarzy.
Piszcie co o tym myślicie.
Pytania ? - http://www.formspring.me/stylesharryHGDD
Śledźcie na TT daty dodania następnych rozdziałów - https://twitter.com/#!/NedaPoland
Drugie opowiadanie - http://his-girlfriend-eleanor.blogspot.com/
środa, 21 marca 2012
6 Niall! Matko boska!
- Jak mogłeś zepsuć moją ulubioną płytę! - Krzyczał, jednocześnie śmiejąc się Liam, który usiadł na Niallu. Blondyn za bardzo się śmiał i nie miał już siły walczyć.
- Skąd miałem wiedzieć, że jej potrzebujesz? Ała, zejdź ze mnie!
- Nie ma mowy. Zgodziłem się żebyś ją pożyczył tylko dlatego bo myślałem, że chcesz jej posłuchać, a nie użyć jako podkładki pod kakao!
- Odkupię ci! Odkupię.. teraz zejdź błagam.
- Nie. - Chłopak podskoczył lekko na Niallu. Blondyn jęknął i wytrzeszczył oczy. Byłam przygotowana usłyszeć trzask łamanych się żeber, na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Zerknęłam na zegarek. Była 8:00 am.
- Liam, proszę zejdź ze mnie.
- Nie.
Usłyszałam jak jeden z nich upada na ziemię i cofnęłam się lekko by nie zostać zauważoną. Był blisko. To Niall.
- Ał.. Liam!
- Nie moja wina że jestem silniejszy od ciebie.
- Oh ty!
Blondyn po chwili gnał za uciekającym Liamem. Zostałam znowu sama. Wszystko działo się tak szybko, że musiałam chwilę leżeć w bezruchu by sobie całą sytuację, przeanalizować. Okay, byłam w domu chłopaków z One Direction. Konkretnie w ich szafie. Szaleństwo. Nareszcie jednak mogłam się przeciągnąć, bo jeszcze chwila i wyszłabym z tej szafy i zdradziła, że tutaj jestem. Wtedy byłabym przegrana. Nie byłam fanką chłopaków. Miałam za to ważną misję do spełnienia. Zebrać jak najwięcej zdjęć, filmików, informacji, notatek o chłopakach i ich codziennym życiu do jakiego fanki nie mają dostępu. Tak owszem było to włamanie. Ale byłam blisko rozpoczęcia wspaniałej kariery jako dziennikarka i znalezieniu się na wysokim szczeblu magazynu o jakim zawsze marzyłam. Cała sytuacja i moje położenie było absurdalne, ale postanowiłam zaryzykować. Miałam albo bardzo wiele do zyskania, albo wszystko do stracenia. Może byłam jeszcze młoda i głupia a może po prostu byłam idiotką rzucającą się na głęboką wodę, dziś nie potrafię powiedzieć, ale nie mogłam stracić takiej szansy. Coraz bardziej jednak w siebie wątpiłam, stąpałam po bardzo cienkim lodzie, a łatwo jest się zorientować, że w twojej szafie mieszka jakiś nieproszony gość. Chociaż z chłopaków byli tacy roztrzepańcy i niechluje że moje szanse na przetrwanie w ich domu rosły i to znacznie.
Wsunąłem się do łazienki zamiast gonić dalej Liama. Nie wiedziałem gdzie pobiegł a poza tym miałem coś do zrobienia. Stanąłem przed lustrem upewniając się wcześniej, że dokładnie zamknąłem drzwi. Podniosłem do góry koszulkę zerkając na wielkie sińce w okolicach żeber i na bokach. Wielkie dzięki Liam. Jesteś delikatny jak stado słoni. Przejechałem palcem po fioletowych plamach krzywiąc się z bólu. Opuściłem koszulkę i spojrzałem niechętnie na siebie w lustrze. Skąd chłopak miał wiedzieć, że moje ciało nie jest przystosowane do takich szarpanin, w końcu mu nie powiedziałem co mi dolega. Westchnąłem i sięgnąłem do szuflady przerzucając w niej rzeczy w poszukiwaniu małej kosmetyczki. Wyciągnąłem z niej pomarańczowe opakowanie na tabletki. Przejechałem kciukiem po napisie " Niall Horan" , a moją twarz wykrzywił smutny grymas. Tak bardzo chciałem żeby wszystko było tak jak dawniej. Kiedy byłem pewien swojej przyszłości nie musiałem bać się jutra. A tym bardziej że byłem częścią czegoś wielkiego. Byłem jednym z One Direction do cholery. Nie mogłem ich zawieść. Nie, kiedy wszystko zaczyna się układać. Wyrzuciłem na dłoń dwie tabletki i połknąłem je bez większego problemu. Schowałem pudełeczko na miejsce, opierając się obiema rękami o zlew spuściłem głowę. Przybrałem na twarz uśmiech, sztuczny i perfidny, po czym opuściłem łazienkę.
Kiedy chłopcy udali się na sesję zdjęciową zostałam sama w domu. Mogłam wtedy zadbać o dokładnie założenie podsłuchu i kamer w odpowiednich miejscach. Wszystko miało mi zająć sporo czasu, więc miałam na to przynajmniej kilka dni. Nie wierzyłam, że tak długo tu zabawię, ale skoro Niall i Liam mnie nie zauważyli, kiedy jeden z nich był na takim samym poziomie jak ja, to czego tu się bać. W sumie gorzej jakby tam był Zayn, on jest bardziej podejrzliwy i uważny. Wyszłam ze swojej norki i poszłam wypełniać swoje zadanie.
Chłopcy skakali wokoło i pozowali jak zawsze, dziwnie. Dołączyłbym do nich gdyby nie okropny ból boków, który dokuczał mi z każdą chwilą coraz bardziej. Starałem się zachować pozory, ale nadzwyczajniej nie dawałem sobie razy z bólem.
- Niall coś taki nieśmiały! - Podbiegł do mnie Louis i łapiąc mnie podniósł do góry. Wrzasnąłem i zwinąłem się upadając na ziemię. Chłopak przestraszył się mojej reakcji i od razu kucnął przy mnie.
- Niall, przepraszam. Matko co ci się stało?
- Nic mi nie jest. Po prostu złapałeś mnie za siniaka jakiego mi dzisiaj Liam nabił. - Zaśmiałem się próbując wejść w rolę Nialla z którym wszystko jest okey.
- Przestań nie rozbieraj mnie! - Zaśmiałem się. Tak naprawdę byłem przerażony, że zaraz pokaże wszystkim moje sińce, które mogły szokować purpurowym kolorem. - Nie ma co oglądać.
- Niall nie wydurniaj się wstydzisz się? - Chwycił za koszulkę i jednym zgrabnym ruchem obnażył mnie.
Każdy z chłopaków wydał z siebie okrzyk przerażenia lub syk, jakby odczuwali mój ból.
- Niall! Matko boska! - Louis odskoczył ode mnie zdając sobie sprawę dlaczego tak mocno zareagowałem na jego chwyt i próbę podrzucenia pod sufit.
Po chwili koło mnie pojawił się wianuszek przyjaciół. Liam był najbliżej.
- Niall.. ja ci to zrobiłem?
- Nie.. nie. - W mgnieniu oka znalazłem odpowiednią wymówkę. Miałem nadzieję, że wiarygodną, ale to już oni ocenią. - Po prostu.. ah.. ciężko mi o tym mówić, taka ze mnie niezdara. - Zaśmiałem się, jednak ani Lou, ani Harry, ani Zayn , ani tym bardziej Liam nie wydawał się zaśmiać. Zrzedła mi mina i zacząłem się głupkowato tłumaczyć. - Wychodziłem z wanny i poślizgnąłem się lądując na ścianie wanny. Odbiłem się od niej i drugim bokiem uderzyłem o muszlę klozetową.
Długo by opisywać wyrazy twarzy chłopaków. Na pewno kryło się na nich niedowierzanie, strach, przerażenie i cierpienie kiedy patrzyli na fiolet malujący się na mojej skórze. Szybko podciągnąłem koszulkę.
- Niall... jesteś nienormalny. - Powiedział Harry i chcąc ponownie podciągnąć mi koszulkę zarobił plaskacza w policzek.
- Nie za dużo jak na jeden dzień? - Zapytałem i uśmiechnąłem się podnosząc z ziemi. - Dajmy już sobie spokój i wracajmy do pracy. Zajebiste zdjęcia na nas czekają. A za studio płacimy krocie.
Chłopcy wzruszyli ramionami i podnieśli się razem ze mną. Zayn podszedł do mnie i szepnął mi przelotnie do ucha marszcząc brwi.
- Nie wierzę ci.
____________________________________________
Co wy na to ? Komentujcie a napiszę kolejny. :)
pytania ? - formspring.me/stylesharryHGDD
blog. photoblog.pl/stylesharry
TT: Neda Poland
____________________________________________
Co wy na to ? Komentujcie a napiszę kolejny. :)
pytania ? - formspring.me/stylesharryHGDD
blog. photoblog.pl/stylesharry
TT: Neda Poland
wtorek, 13 marca 2012
5 Oficjalnie zaczynam.
- Nie wyjdę stąd do póki nie odkręcisz wszystkiego na twitterze. - Oświadczyła kobieta, która rozsiadła się na kanapie w naszym salonie. Przewróciłem oczyma i chwyciłem się za jednego z loków na którym leżał plasterek pomidora. Czy moje fanki naprawdę obrzuciły mnie warzywami? Stałem nad nią ze wszystkimi chłopakami, tworząc półkole i otaczając dziewczynę z każdej strony. Tutaj już nie chodziło tylko o mnie i o nią, ważył się teraz los całego zespołu. Czułem się winny.
- A więc.. - dopomniała się Caroline.
- Nie mam zamiaru nic wyjaśniać. Louis doskonale ujął wszystko na Twitterze. Może nie powinien tego robić za mnie.. - spojrzałem na niego karcąco a on tylko uśmiechnął się lekko - .. a ja na pewno nie zerwałbym z tobą przez portal, ale skończyło się tak jak powinno. Między nami wszystko skończone. Szkodzisz mojemu wizerunkowi, a co gorsza wizerunkowi całego One Direction. Musisz zniknąć z mojego życia.
- Tak szybko jak się pojawiłaś. - Dodał nieproszony Lou.
- Dobrze więc. - Oświadczyła kobieta podnosząc się z miejsca i odsłaniając zasłonę wielkiego okna. - Z jak chcesz powiedzieć im, że jednak ze mną byłeś?
- To już zostało napisane. A ty powinnaś już sobie iść.
- Tak. - Zaczął Niall podchodząc do okna. - Jest ich coraz więcej, zaraz zaraz, czy to jest spaghetti? - Zaśmiał się i spojrzał z pożałowaniem na Caroline. - Uważaj jak będziesz szła do samochodu, one mają niesamowitą amunicję.
Kobieta tupnęła nogą i spojrzała na mnie.
- Wyprowadź mnie stąd tak, abym dotarła do domu bez ani jednej plamce na tej sukience.
Skrzywiłem się. Jak można aż tak bardzo znienawidzić osobę, którą jakiś czas temu tak bardzo się lubiło.
- Dlaczego nie wyjdziesz głównymi drzwiami? Ich jest tylko kilka tysięcy..
- Już sobie tak nie schlebiaj Louis, nie macie tylu fanek. - Warknęła Caroline do pasiastego bruneta.
- Chodź już. Zawiozę cię do domu. Wyjedziemy z podziemnego garażu. - Rzuciłem i zerknąłem na chłopaków. Liam kiwnął z aprobatą. Chciał żeby wszystko było jak należy i żebym nie zachowywał się jak skończony palant. Ruszyłem w stronę kuchni gdzie za drewnianymi drzwiami kryły się schody do piwnicy. Słyszałem, że kobieta za mną idzie nie odwracałem się więc bez potrzeby. Schodziłem powoli jadąc ręką po ścianie chcąc natrafić na przycisk włączający światło. Kiedy już mi się to udało ruszyłem w kierunku swojego samochodu. Zająłem miejsce kierowcy i czekałem aż dziewczyna pojawi się na fotelu pasażera. Jak na razie była wyjątkowo grzeczna. Nacisnąłem przycisk który miał otworzyć drzwi, po chwili odpaliłem silnik i ruszyłem powoli chcąc się upewnić gdzie stoją fanki i jak bezpiecznie wyjechać nie przejeżdżając żadnej z nich ani nie dać się osaczyć zostać wyciągniętym z samochodu i zostać zbitym na kwaśne jabłko, z Caroline niech robią co sobie chcą, właściwie rozważałem możliwość wypchnięcia jej z auta i pojechania na basen. Ale bez chłopaków to nie to samo. Postawiłem więc na odwiezienie jej do domu. Kiedy brama wjazdowa otworzyła się wyjechałem jak najszybciej i od razu zająłem się upewnieniem że brama bezpiecznie się zamknie. Żadna fanka nie wbiegła do środka. Dobrze.
Udało się. Chyba mnie nie zauważył i odjechał. Leżałam w bardzo niewygodnych krzakach i ogromna gałąź wbijała mi się w plecy. Czego się nie robi dla spełnienia marzeń. Kucnęłam i wyjrzałam dyskretnie przez szparę w krzewie. Fanki były zainteresowane całkiem innym kierunkiem mogłam więc spokojnie przejść do dzieła. Wygramoliłam się z zielska i podbiegłam na tyle szybko na ile pozwalały mi moje chude patykowate nogi. Zgarnęłam brązowawe kosmyki włosów z twarzy podczołgałam się do małego okienka prowadzącego do piwnicy. Doskonale śledziłam chłopaków od jakiegoś czasu, wiedziałam jaki mają układ apartamentu i pokoju każdego z nich. Miałam zamiar przez piwnicę dostać się do kuchni a następnie zająć szafę w pokoju gościnnym, do którego wiedziałam że rzadko wchodzą. Praktycznie w ogóle tam nie wchodzili. Tyle miesięcy pracowałam na te kilka minut, które miało być moją wędrówką z podwórza do punku A- pokoju gościnnego. Chłopcy o tej godzinie powinni jechać na próbę. Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych do domu gdy te lekko uchyliły się. Matko święta. Schowałam się za krzew.
- A co z Harrym, chyba nie opuści znowu próby. - Jęczał Zayn.
Jak dziwnie było ich słyszeć z tak bliska.
- Odwiezie Caroline i przyjedzie, spokojnie. - Zapewnił Louis.
Bez większych problemów udało mi się pozostać niezauważoną. Wróciłam do okna przez które miałam się dostać do środka. Zabezpieczona we wszystkie potrzebne przyrządy i wyszkolona należycie dostałam się do piwnicy w 20 minut. Więcej niż zakładałam, ale miałam czas. Chłopcy mięli być na próbie do około godziny 17. Wsunęłam się do środka a zakładanie okna zajęło mi o połowę mniej czasu niż jego ściąganie. Rozejrzałam się dookoła. Ciekawa byłam kto pilnował im tutaj porządku, spodziewałam się większego bałaganu, lecz była to dopiero piwnica. Weszłam po schodach do kuchni. Wszystko wyglądało tak, jak powinno i na co byłam przygotowana. Bez większych niespodzianek. Taszczyłam ze sobą sporą torbę więc wolałam dojść już do pokoju gościnnego i zająć tamtejszą szafę. Wślizgnęłam się tam w mgnieniu oka. Podłączyłam laptopa do ładowania i urządziłam sobie mini pokoik w szafie. Byłam z siebie dumna. Później wzięłam aparat w dłonie i zaczęłam chodzić po domu i robić zdjęcia wszystkiego co napotkałam w domu oraz notując pewne informacje w notatniku.
Kiedy odwiozłem Caroline pod jej dom, pożegnałem się ładnie myśląc co myślałem i pojechałem na próbę. Nie chciałem ponownie nawalić. Teraz miało wszystko być tak jak dawniej, bez większych komplikacji. Nasza piątka w apartamencie i nikt więcej. Ja i Lou jako najlepsi przyjaciele. Chciałem skupić się teraz na zespole i dalszym rozwijaniu naszej kariery.
Przed 17 wolałam już być na swoim miejscu. Weszłam do szafy i zalogowałam się do komputera. Wysłałam szybko maila. " Szefowo, wszystko na swoim miejscu. Oficjalnie zaczynam."
Dodałam nową, tajemniczą bohaterkę.
Komentujcie a wezmę cię za kolejny rozdział.
- A więc.. - dopomniała się Caroline.
- Nie mam zamiaru nic wyjaśniać. Louis doskonale ujął wszystko na Twitterze. Może nie powinien tego robić za mnie.. - spojrzałem na niego karcąco a on tylko uśmiechnął się lekko - .. a ja na pewno nie zerwałbym z tobą przez portal, ale skończyło się tak jak powinno. Między nami wszystko skończone. Szkodzisz mojemu wizerunkowi, a co gorsza wizerunkowi całego One Direction. Musisz zniknąć z mojego życia.
- Tak szybko jak się pojawiłaś. - Dodał nieproszony Lou.
- Dobrze więc. - Oświadczyła kobieta podnosząc się z miejsca i odsłaniając zasłonę wielkiego okna. - Z jak chcesz powiedzieć im, że jednak ze mną byłeś?
- To już zostało napisane. A ty powinnaś już sobie iść.
- Tak. - Zaczął Niall podchodząc do okna. - Jest ich coraz więcej, zaraz zaraz, czy to jest spaghetti? - Zaśmiał się i spojrzał z pożałowaniem na Caroline. - Uważaj jak będziesz szła do samochodu, one mają niesamowitą amunicję.
Kobieta tupnęła nogą i spojrzała na mnie.
- Wyprowadź mnie stąd tak, abym dotarła do domu bez ani jednej plamce na tej sukience.
Skrzywiłem się. Jak można aż tak bardzo znienawidzić osobę, którą jakiś czas temu tak bardzo się lubiło.
- Dlaczego nie wyjdziesz głównymi drzwiami? Ich jest tylko kilka tysięcy..
- Już sobie tak nie schlebiaj Louis, nie macie tylu fanek. - Warknęła Caroline do pasiastego bruneta.
- Chodź już. Zawiozę cię do domu. Wyjedziemy z podziemnego garażu. - Rzuciłem i zerknąłem na chłopaków. Liam kiwnął z aprobatą. Chciał żeby wszystko było jak należy i żebym nie zachowywał się jak skończony palant. Ruszyłem w stronę kuchni gdzie za drewnianymi drzwiami kryły się schody do piwnicy. Słyszałem, że kobieta za mną idzie nie odwracałem się więc bez potrzeby. Schodziłem powoli jadąc ręką po ścianie chcąc natrafić na przycisk włączający światło. Kiedy już mi się to udało ruszyłem w kierunku swojego samochodu. Zająłem miejsce kierowcy i czekałem aż dziewczyna pojawi się na fotelu pasażera. Jak na razie była wyjątkowo grzeczna. Nacisnąłem przycisk który miał otworzyć drzwi, po chwili odpaliłem silnik i ruszyłem powoli chcąc się upewnić gdzie stoją fanki i jak bezpiecznie wyjechać nie przejeżdżając żadnej z nich ani nie dać się osaczyć zostać wyciągniętym z samochodu i zostać zbitym na kwaśne jabłko, z Caroline niech robią co sobie chcą, właściwie rozważałem możliwość wypchnięcia jej z auta i pojechania na basen. Ale bez chłopaków to nie to samo. Postawiłem więc na odwiezienie jej do domu. Kiedy brama wjazdowa otworzyła się wyjechałem jak najszybciej i od razu zająłem się upewnieniem że brama bezpiecznie się zamknie. Żadna fanka nie wbiegła do środka. Dobrze.
Udało się. Chyba mnie nie zauważył i odjechał. Leżałam w bardzo niewygodnych krzakach i ogromna gałąź wbijała mi się w plecy. Czego się nie robi dla spełnienia marzeń. Kucnęłam i wyjrzałam dyskretnie przez szparę w krzewie. Fanki były zainteresowane całkiem innym kierunkiem mogłam więc spokojnie przejść do dzieła. Wygramoliłam się z zielska i podbiegłam na tyle szybko na ile pozwalały mi moje chude patykowate nogi. Zgarnęłam brązowawe kosmyki włosów z twarzy podczołgałam się do małego okienka prowadzącego do piwnicy. Doskonale śledziłam chłopaków od jakiegoś czasu, wiedziałam jaki mają układ apartamentu i pokoju każdego z nich. Miałam zamiar przez piwnicę dostać się do kuchni a następnie zająć szafę w pokoju gościnnym, do którego wiedziałam że rzadko wchodzą. Praktycznie w ogóle tam nie wchodzili. Tyle miesięcy pracowałam na te kilka minut, które miało być moją wędrówką z podwórza do punku A- pokoju gościnnego. Chłopcy o tej godzinie powinni jechać na próbę. Spojrzałam w stronę drzwi wejściowych do domu gdy te lekko uchyliły się. Matko święta. Schowałam się za krzew.
- A co z Harrym, chyba nie opuści znowu próby. - Jęczał Zayn.
Jak dziwnie było ich słyszeć z tak bliska.
- Odwiezie Caroline i przyjedzie, spokojnie. - Zapewnił Louis.
Bez większych problemów udało mi się pozostać niezauważoną. Wróciłam do okna przez które miałam się dostać do środka. Zabezpieczona we wszystkie potrzebne przyrządy i wyszkolona należycie dostałam się do piwnicy w 20 minut. Więcej niż zakładałam, ale miałam czas. Chłopcy mięli być na próbie do około godziny 17. Wsunęłam się do środka a zakładanie okna zajęło mi o połowę mniej czasu niż jego ściąganie. Rozejrzałam się dookoła. Ciekawa byłam kto pilnował im tutaj porządku, spodziewałam się większego bałaganu, lecz była to dopiero piwnica. Weszłam po schodach do kuchni. Wszystko wyglądało tak, jak powinno i na co byłam przygotowana. Bez większych niespodzianek. Taszczyłam ze sobą sporą torbę więc wolałam dojść już do pokoju gościnnego i zająć tamtejszą szafę. Wślizgnęłam się tam w mgnieniu oka. Podłączyłam laptopa do ładowania i urządziłam sobie mini pokoik w szafie. Byłam z siebie dumna. Później wzięłam aparat w dłonie i zaczęłam chodzić po domu i robić zdjęcia wszystkiego co napotkałam w domu oraz notując pewne informacje w notatniku.
Kiedy odwiozłem Caroline pod jej dom, pożegnałem się ładnie myśląc co myślałem i pojechałem na próbę. Nie chciałem ponownie nawalić. Teraz miało wszystko być tak jak dawniej, bez większych komplikacji. Nasza piątka w apartamencie i nikt więcej. Ja i Lou jako najlepsi przyjaciele. Chciałem skupić się teraz na zespole i dalszym rozwijaniu naszej kariery.
Przed 17 wolałam już być na swoim miejscu. Weszłam do szafy i zalogowałam się do komputera. Wysłałam szybko maila. " Szefowo, wszystko na swoim miejscu. Oficjalnie zaczynam."
Dodałam nową, tajemniczą bohaterkę.
Komentujcie a wezmę cię za kolejny rozdział.
niedziela, 4 marca 2012
4 Jesteś blady jak dupa.
Obracałem telefonem w dłoniach. Miałem już podświetlony numer Louisa, ale zamiast zadzwonić, skończyło się na zapalcowaniu całego wyświetlacza. Co za tchórz, zawsze uciekał do Eleanor zamiast wszystko wyjaśnić, jesteśmy dorosłymi ludźmi do cholery i kto się tu zachowywał dziecinnie? Zdeterminowany wcisnąłem zieloną słuchawkę, co ma być to będzie, najwyżej nie odbierze.
- Harry, właśnie miałam do ciebie dzwonić. Proszę przyjedź tu szybko z Louisem dzieje się coś niedobrego!
- Eleanor, uspokój się, powiedz co z nim? - Zapytałem nieprzejętym tonem myśląc, że to jakiś żart. Dziewczyna miała tak samo dziwaczne poczucie humoru jak jej chłopak, sądziłem na początku, że to jakiś żart.
- Zamknął się w toalecie i nie chce mnie wpuścić, słyszę że wymiotuje. - Zachłysnęła się łzami, przerywając. Postanowiłem skorzystać z okazji i wejść jej w słowo.
- Nie panikuj, nic się nie dzieje. Na pewno wszystko w porządku. Od tego się nie umiera, tak?
- Harry nie brzmi to dobrze. On jest jakiś... nieswój. Proszę przyjedź. Harry..
- Dobrze, zaraz będę. Czekaj na mnie.
Wstałem niemal natychmiast z łóżka zakładając na siebie sweter i pędząc po schodach na dół. Czy nie za dużo dramatów jak na te kilka dni? To co opisywała dziewczyna nie brzmiało w ogóle strasznie, ale jej głos był tak przerażający, że wolałem tam pojechać i upewnić się że nic jej samej się nie stanie z tych nerwów.
- Jak dobrze, że jesteś, on dalej tam siedzi. Chyba zwariował. Nie chce mi otworzyć, nie odzywa się. Myślałam, że może ty coś zdziałasz.
Spojrzałem na nią z uniesioną brwią. Uwielbiałem Eleanor, ale trochę przesadzała.
Podszedłem do drzwi od łazienki mieszczącej się na piętrze i schyliłem się by zajrzeć przez siatkę co dzieje się w środku. Louis siedział na ziemi przy toalecie. Widziałem jego tyłek.
- Louis, wszystko gra? Czemu straszysz Eleanor?
- Niepotrzebnie cię tu ściągała. Nic się nie dzieje. - Odburknął tylko. Widziałem, że drgnęła mu noga.
- Pytam się czy wszystko w porządku a nie co robi Eleanor!
- Jestem na ciebie wściekły!
Znowu nie odpowiedział na moje pytanie. Co za uparty osioł. Usiadłem na podłodze opierając się o drzwi i zacząłem bawić się odstającą nitką od swetra.
- Rozmawiałem z Caroline... - Zacząłem. Wziąłem głęboki oddech. Usłyszałem, że Louis go wstrzymał. - I miałeś rację. Powinienem już dawno dać sobie z nią spokój. - Cisza. Ale na szczęście przynajmniej znowu zaczął oddychać. - Czy musimy tak rozmawiać? Czuję się niezręcznie.
- Śmierdzi mi z ust. - Powiedział Louis.
- To lepiej tam zostań... - Rzuciłem od niechcenia, ale kiedy usłyszałem śmiech przyjaciela to aż podniosłem się z miejsca. Usłyszałem dźwięk zamka i szarpnąłem za klamkę. Lou siedział na ziemi tak jak przedtem.
- Jesteś blady jak dupa.
- Dzięki.
Podałem mu rękę, a on ją chwycił i podniósł się. Spojrzałem na jego twarz. Podkrążone oczy, szarawy odcień skóry, niewyraźne spojrzenie.
- Co ci się stało? Nigdy cię takiego nie widziałem.. ostatnio przed naszym pierwszym występem na żywo w Xfactorze.
- Ty mi tu nie graj na wspomnieniach.. Ah..Za bardzo to wszystko mnie przejęło. Przerosło mnie. Za dużo myślałem.
Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem go do siebie za rękę której do tej pory nie puściłem. Objąłem go mocno, był wiotki i pachniał.. inaczej.. ale dalej był moim przyjacielem, nigdy to się nie zmieniło.
- Tylko proszę pozwól mi samemu podejmować niektóre decyzje, ok?
- Dobrze. Przepraszam. To był ostatni raz.
- Ile razy ja to słyszałem...
Ujrzałem przez ramię Louisa wyglądającą zza rogu Eleanor. Miała przerażający wyraz twarzy. Niepotrzebnie wzniosła taki alarm ale gdyby nie to nie pogodziłbym się z nim. A może taki był jej plan. Dziewczyna kiedy zauważyła, że się jej przyglądam uśmiechnęła się podejrzanie i zniknęła za ścianą. Co za szczwana lisica! Wszystko sobie doskonale zaplanowała. Wykorzystała to, że Louis źle się poczuł, czy może on też brał w tym udział? Spojrzałem podejrzliwie na Lou, nie on nie udawał, naprawdę miał się kiepsko.
- Nie pamiętam żebyś kiedykolwiek przejmował się tak bardzo naszymi kłótniami. - Spojrzałem na niego i zaprowadziłem do sypialni dla gości gdzie nocował kiedy był u El.
- To była wyjątkowa sytuacja, wszystko potoczyło się za szybko i zaszło za daleko. Poza tym nie mogłem znieść widoku ciebie i tej su..
- Super, że między nami już wszystko ok. - Poprawiłem go szybko zanim zdążył powiedzieć o jedno słowo za dużo. Poklepałem go po ramieniu, a w drzwiach pojawiła się Eleanor z herbatą dla nas obojga.
Patrzyłem na nią znacząco, ale dziewczyna unikała mojego wzroku uśmiechając się miło.
- Widzicie, jak mało wam potrzeba żeby się pogodzić. - Uderzyła lekko Louisa w tył głowy. - Głuptasie, czyść teraz po sobie toaletę. Same problemy z wami. Gorzej jak dzieci jak boga kocham..
Rzuciła i zniknęła za drzwiami ciągle coś mamrocząc, gdybym jej nie znał obraziłbym się, oczywiście trafiła do łazienki, by posprzątać za swoim chłopakiem. Złoto nie kobieta.
- Wrócisz już do domu? I nie będziesz więcej ostawiał takich szopek ?
- Ale tutaj tak dobrze mi się mieszka. Sam zobacz.. herbatka, całodobowa opieka zdrowotna.
- Eleanor nie gotuje tak dobrze jak ja. - Stwierdziłem fakt.
- Jest coraz lepsza, a ten argument zadziałałby lepiej na Nialla.
Zabrzmiał mój telefon.
- To Liam. Tak ?- Dałem na głośnik by Louis mógł też posłuchać, a jednocześnie chcieliśmy oświadczyć, że już wszystko gra.
- Harry! Wracaj szybko! Fanki oszalały! Zobaczyły jak Caroline wchodzi do naszego domu i zwołały jakąś akcję na twiterze, w przeciągu kilkunastu minut pojawiła się u ich cała zgraja, chyba chcą nam rozwalić dom! Zamknąłem bramę, ale rzucają jajkami i .. nie wiem co to jest, ale nie wygląda apetycznie.
- OOO nie w cale nie wygląda! - Rzucił Niall do słuchawki.
Spojrzałem na Louisa który tylko machnął lekko głową ku drzwiom dając mi do zrozumienia, że musimy tam jechać. Pokiwałem głową i oświadczyłem Liamowi żeby wyglądał przez okno kiedy jedziemy by otworzyć nam bramę. Będziemy za 10 minut na miejscu.
Pojawienie się kolejnego rozdziału zależy od liczby komentarzy.
Proszę o obiektywne opinie, co wam się nie podoba a co podoba ?
- Harry, właśnie miałam do ciebie dzwonić. Proszę przyjedź tu szybko z Louisem dzieje się coś niedobrego!
- Eleanor, uspokój się, powiedz co z nim? - Zapytałem nieprzejętym tonem myśląc, że to jakiś żart. Dziewczyna miała tak samo dziwaczne poczucie humoru jak jej chłopak, sądziłem na początku, że to jakiś żart.
- Zamknął się w toalecie i nie chce mnie wpuścić, słyszę że wymiotuje. - Zachłysnęła się łzami, przerywając. Postanowiłem skorzystać z okazji i wejść jej w słowo.
- Nie panikuj, nic się nie dzieje. Na pewno wszystko w porządku. Od tego się nie umiera, tak?
- Harry nie brzmi to dobrze. On jest jakiś... nieswój. Proszę przyjedź. Harry..
- Dobrze, zaraz będę. Czekaj na mnie.
Wstałem niemal natychmiast z łóżka zakładając na siebie sweter i pędząc po schodach na dół. Czy nie za dużo dramatów jak na te kilka dni? To co opisywała dziewczyna nie brzmiało w ogóle strasznie, ale jej głos był tak przerażający, że wolałem tam pojechać i upewnić się że nic jej samej się nie stanie z tych nerwów.
- Jak dobrze, że jesteś, on dalej tam siedzi. Chyba zwariował. Nie chce mi otworzyć, nie odzywa się. Myślałam, że może ty coś zdziałasz.
Spojrzałem na nią z uniesioną brwią. Uwielbiałem Eleanor, ale trochę przesadzała.
Podszedłem do drzwi od łazienki mieszczącej się na piętrze i schyliłem się by zajrzeć przez siatkę co dzieje się w środku. Louis siedział na ziemi przy toalecie. Widziałem jego tyłek.
- Louis, wszystko gra? Czemu straszysz Eleanor?
- Niepotrzebnie cię tu ściągała. Nic się nie dzieje. - Odburknął tylko. Widziałem, że drgnęła mu noga.
- Pytam się czy wszystko w porządku a nie co robi Eleanor!
- Jestem na ciebie wściekły!
Znowu nie odpowiedział na moje pytanie. Co za uparty osioł. Usiadłem na podłodze opierając się o drzwi i zacząłem bawić się odstającą nitką od swetra.
- Rozmawiałem z Caroline... - Zacząłem. Wziąłem głęboki oddech. Usłyszałem, że Louis go wstrzymał. - I miałeś rację. Powinienem już dawno dać sobie z nią spokój. - Cisza. Ale na szczęście przynajmniej znowu zaczął oddychać. - Czy musimy tak rozmawiać? Czuję się niezręcznie.
- Śmierdzi mi z ust. - Powiedział Louis.
- To lepiej tam zostań... - Rzuciłem od niechcenia, ale kiedy usłyszałem śmiech przyjaciela to aż podniosłem się z miejsca. Usłyszałem dźwięk zamka i szarpnąłem za klamkę. Lou siedział na ziemi tak jak przedtem.
- Jesteś blady jak dupa.
- Dzięki.
Podałem mu rękę, a on ją chwycił i podniósł się. Spojrzałem na jego twarz. Podkrążone oczy, szarawy odcień skóry, niewyraźne spojrzenie.
- Co ci się stało? Nigdy cię takiego nie widziałem.. ostatnio przed naszym pierwszym występem na żywo w Xfactorze.
- Ty mi tu nie graj na wspomnieniach.. Ah..Za bardzo to wszystko mnie przejęło. Przerosło mnie. Za dużo myślałem.
Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem go do siebie za rękę której do tej pory nie puściłem. Objąłem go mocno, był wiotki i pachniał.. inaczej.. ale dalej był moim przyjacielem, nigdy to się nie zmieniło.
- Tylko proszę pozwól mi samemu podejmować niektóre decyzje, ok?
- Dobrze. Przepraszam. To był ostatni raz.
- Ile razy ja to słyszałem...
Ujrzałem przez ramię Louisa wyglądającą zza rogu Eleanor. Miała przerażający wyraz twarzy. Niepotrzebnie wzniosła taki alarm ale gdyby nie to nie pogodziłbym się z nim. A może taki był jej plan. Dziewczyna kiedy zauważyła, że się jej przyglądam uśmiechnęła się podejrzanie i zniknęła za ścianą. Co za szczwana lisica! Wszystko sobie doskonale zaplanowała. Wykorzystała to, że Louis źle się poczuł, czy może on też brał w tym udział? Spojrzałem podejrzliwie na Lou, nie on nie udawał, naprawdę miał się kiepsko.
- Nie pamiętam żebyś kiedykolwiek przejmował się tak bardzo naszymi kłótniami. - Spojrzałem na niego i zaprowadziłem do sypialni dla gości gdzie nocował kiedy był u El.
- To była wyjątkowa sytuacja, wszystko potoczyło się za szybko i zaszło za daleko. Poza tym nie mogłem znieść widoku ciebie i tej su..
- Super, że między nami już wszystko ok. - Poprawiłem go szybko zanim zdążył powiedzieć o jedno słowo za dużo. Poklepałem go po ramieniu, a w drzwiach pojawiła się Eleanor z herbatą dla nas obojga.
Patrzyłem na nią znacząco, ale dziewczyna unikała mojego wzroku uśmiechając się miło.
- Widzicie, jak mało wam potrzeba żeby się pogodzić. - Uderzyła lekko Louisa w tył głowy. - Głuptasie, czyść teraz po sobie toaletę. Same problemy z wami. Gorzej jak dzieci jak boga kocham..
Rzuciła i zniknęła za drzwiami ciągle coś mamrocząc, gdybym jej nie znał obraziłbym się, oczywiście trafiła do łazienki, by posprzątać za swoim chłopakiem. Złoto nie kobieta.
- Wrócisz już do domu? I nie będziesz więcej ostawiał takich szopek ?
- Ale tutaj tak dobrze mi się mieszka. Sam zobacz.. herbatka, całodobowa opieka zdrowotna.
- Eleanor nie gotuje tak dobrze jak ja. - Stwierdziłem fakt.
- Jest coraz lepsza, a ten argument zadziałałby lepiej na Nialla.
Zabrzmiał mój telefon.
- To Liam. Tak ?- Dałem na głośnik by Louis mógł też posłuchać, a jednocześnie chcieliśmy oświadczyć, że już wszystko gra.
- Harry! Wracaj szybko! Fanki oszalały! Zobaczyły jak Caroline wchodzi do naszego domu i zwołały jakąś akcję na twiterze, w przeciągu kilkunastu minut pojawiła się u ich cała zgraja, chyba chcą nam rozwalić dom! Zamknąłem bramę, ale rzucają jajkami i .. nie wiem co to jest, ale nie wygląda apetycznie.
- OOO nie w cale nie wygląda! - Rzucił Niall do słuchawki.
Spojrzałem na Louisa który tylko machnął lekko głową ku drzwiom dając mi do zrozumienia, że musimy tam jechać. Pokiwałem głową i oświadczyłem Liamowi żeby wyglądał przez okno kiedy jedziemy by otworzyć nam bramę. Będziemy za 10 minut na miejscu.
Pojawienie się kolejnego rozdziału zależy od liczby komentarzy.
Proszę o obiektywne opinie, co wam się nie podoba a co podoba ?
poniedziałek, 27 lutego 2012
3 Twitter
Nagranie w radiu poszło gładko. Oczywiście nie obyło się bez pytań o
mój związek z Caroline. Odpowiedziałem
wymijająco rzucając jakiś bezsensowny żart. Dziennikarz całe szczęście nie
naciskał. Kiedy odpowiadałem Louis patrzył na mnie ponuro, ale jednocześnie był
podejrzanie zamyślony. Nie chciało mi się zbytnio zastanawiać o co mogło mu
chodzić. W końcu za jakiś czas mu przejdzie, to tylko kwestia czasu. Miałem
tylko szczerą nadzieję, że fanki nie wyczują napięcia między nami, bardzo się
staraliśmy wyjść wiarygodnie. Tylko, że to wcale nie było potrzebne. Mogłoby
być normalnie, gdyby nie ja. Musiałem jakoś tę sprawę uciszyć, albo zakończyć.
Pytanie tylko czy tego naprawdę chciałem.
Kiedy wróciliśmy do domu nikt za bardzo się nie odzywał. Louis zniknął
w naszym pokoju, Liam pojechał do Danielle po jakieś rzeczy, a Zayn i Niall
poszli grać na Xboxsie. Ja postanowiłem trochę poćwiczyć, przydałoby mi się
rozładowanie emocji, chwila sam na sam. Może jakieś rozwiązanie samoistnie
wpadnie mi do głowy. Wziąłem pod pachę ręcznik i zszedłem do ‘piwnicy’ gdzie
mieściła się nasza siłownia i sauna. Wskoczyłem na bieżnię i zakładając słuchawki na uszy zacząłem biec.
Po pół godzinie wysiłku, pot lał się ze mnie strumieniami. Jedyne co teraz
czułem to zmęczenie, zmęczenie które wyparło poczucie winy i złość. Miałem
nadzieję, że to zaraz nie minie. Ruszyłem w kierunku schodów mając ochotę
znaleźć się pod prysznicem. Kiedy wszedłem do pokoju Louis siedział przy moim
komputerze, a kiedy tylko usłyszał, że wszedłem pozamykał wszystkie otwarte
okna i odwrócił się w moją stronę.
- Co robisz ? – Zapytałem wchodząc do łazienki i rzucając ręcznik na
stertę rzeczy do prania. Zostawiłem otwarte drzwi chcąc usłyszeć co odpowie.
- Ym.. mój laptop się rozładował. Rozmawiałem z Eleanor na skypie i
wrzuciłem coś na tt. – Wszystko byłoby ok., gdyby chłopak nie brzmiał na
przestraszonego lub złapanego na gorącym uczynku. Często siadaliśmy do swoich
komputerów i nigdy nie było to dla nikogo kłopotem. Louis uśmiechnął się
nerwowo i wyszedł z pokoju w pośpiechu. Zmarszczyłem brwi starając się
zrozumieć całą sytuację, jednak po chwili wzruszyłem ramionami i rozebrałem się
wchodząc pod prysznic. Widzisz Harry, już jest lepiej. Nawet się uśmiechnął i
po staremu włamał ci się na komputer.
Zadrżałem czując zimne krople wody spadające na moje rozgrzane ciało.
Czułem jak miękkie włosy zamieniają się pod wpływem wody na ciężkie i
oklapnięte. Po odświeżeniu czułem się jak nowonarodzony. Wyszedłem z pod
prysznica i owinąwszy się ręcznikiem w pasie zacząłem machać głową ochlapując
całą łazienkę i wielkie lustro wodą. Wyszedłem z łazienki i od razu ruszyłem w
stronę swojego komputera. Cały czas korciło mnie żeby sprawdzić czego też Louis
szukał na moim komputerze, tym bardziej że zauważyłem że jego laptop wcale nie
jest rozładowany. Wręcz przeciwnie leży na jego łóżku i zielona lampka aż
krzyczy że komputer jest gotów do pracy.
Chłopak został przeze mnie zaskoczony i pewnie nie był w stanie usunąć
historii. Tak jak mówił wszedł na twittera, nic więcej. Ale.. zaraz zaraz.. na
mojego twittera. Od razu się zalogowałem na swoje konto i wszystko stało się
jasne. To przeszło wszelkie pojęcie.
- Ty gnojku! – Wrzasnąłem na Louisa kiedy już zbiegłem najszybciej jak
mogłem na dół. Szedłem w jego kierunku i natarłem na niego pchając obiema
rękoma w klatkę piersiową. Pchnąłbym go po raz drugi, ale raz: cofnął się do
tyłu, a dwa: poczułem jak zsuwa mi się ręcznik i chwyciłem go zanim zostałbym
nagi. -
Jak mogłeś!? Sądziłem, że jesteśmy przyjaciółmi!
- Zrobiłem to dla dobra zespołu, ktoś musiał się tym zająć. Uprzedzałem
cię, że masz to załatwić. Nic z tym nie zrobiłeś.
- Potrafię zrozumieć że jesteś
zły, ale nigdy nie wytłumaczysz mi się z tego, że włamałeś mi się na twittera!
- Co zrobiłeś ?- Zapytał Liam który akurat wszedł do mieszkania.
Odwróciłem się w jego stronę i wskazałem ręką na Louisa.
- Włamał mi się na Twittera i napisał, że zerwałem z Caroline.
- Co zrobiłeś? – Powtórzył Liam i wychylił się by spojrzeć na Lou,
którego mu zasłaniałem. Zayn i Niall wyjrzeli zza kanapy chcąc obejrzeć zaistniałą kolejną z kolei kłótnię. Niall wyglądał na przejętego, Zayn wręcz
przeciwnie.
- Napisał. „ Nasze drogi się rozeszły, nie obwiniajcie za to Caroline,
to była nasza wspólna decyzja.” – Zwróciłem się teraz do Louisa. – Nie dość
prze przyznałeś się do tego, że z nią byłem to jeszcze z nią za mnie zerwałeś.
- Wyświadczyłem ci przysługę.
- Może jeszcze powinienem ci za to podziękować?
Louis przewrócił oczami i wyminął mnie ruszając w kierunku wyjścia.
- Nawet mi się nie waż.. Lou.. Louis! – Krzyczałem do pleców chłopaka
który miał głęboko w nosie moje wołania. Wkurzony wybiegłem z mieszkania za nim
i chwyciłem go za ramię chcąc odwrócić go w swoją stronę by na mnie spojrzał,
ale ten chwycił mnie agresywnie za rękę i szarpnął odpychając do tyłu. Wyglądał
naprawdę groźnie, chwyciłem swój ręcznik który ponownie zaczął się zsuwać.
- Nie dotykaj mnie. Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego! – Wydarł się na
mnie i wsiadł do samochodu czym prędzej odjeżdżając. Zostałem sam na podjeździe
z miną która była mieszanką wściekłości i smutku. Jeszcze chwilę temu miałem
nadzieję, że wszystko zaczyna się powoli układać.
- Harry..
Usłyszałem głos Liama po czym stłumiony dźwięk mojego telefonu. Chłopak
stał w drzwiach z grobową miną.
- .. Caroline dzwoni. Już czwarty raz.
- Daj mi to. – Warknąłem wcale nie chcąc zabrzmieć, aż tak gniewnie,
ale chwyciłem swój telefon i poszedłem na górę. Usiadłem na swoim łóżku i
odebrałem połączenie. Kobieta od razu rzuciła do słuchawki.
- Jak mogłeś rzucić mnie przez Twittera?
- To nie ja. To Louis. – Odpowiedziałem wymawiając jego imię z
mimowolnym obrzydzeniem.
- Louis ze mną zerwał? Dlaczego tego nie usuniesz?
- W przeciągu minuty tysiące fanek zdążyły pewnie rozesłać to po
świecie. Wiesz przecież, że tak jest. Musimy się zastanowić co będzie teraz.
- Nie Harry, ty musisz. Przyjedź dzisiaj do mnie i ..
- To raczej nie będzie możliwe. – Przerwałem jej i zmierzwiłem włosy
zaczesując je palcami na prawą stronę.
- Nie trzęś teraz tą głową tylko wymyśl coś! Nie mogę wyjść przez
ciebie na pośmiewisko!
To było słychać? Zacząłem się zastanawiać jak na taką sytuację
zareagowałaby Eleanor albo Danielle. Na pewno pomogłyby swoim chłopakom
wymyślić jakieś rozwiązanie w każdej sytuacji. Sądziłem, że to Caroline jest
moją zabaweczką, okazało się, że było całkiem inaczej.
- Wiesz. W sumie mogę podziękować Louisowi za to co zrobił. Naprawdę
wyświadczył mi przysługę. Trzymaj się Caroline. – Rzuciłem rozłączając się,
usłyszałem jeszcze stłumione „ Coooo ? „.
Odetchnąłem ciężko i rzuciłem
telefonem za siebie by wylądowało bezpiecznie na materacu. Dlaczego dopiero teraz zorientowałem się że
to wszystko tak naprawdę nie miało sensu, że kobieta budowała sobie karierę
moim kosztem. Co gorsza tu chodziło też o cały zespół. Jeden krok wykonany,
teraz musiałem jakoś porozmawiać z Louisem.
czwartek, 23 lutego 2012
2 Problemów ciąg dalszy
Otworzyłem oczy i skrzywiłem się czując na sobie rażące światło. Przechylając lekko głowę gotów byłem zobaczyć leżącego na łóżku po drugiej stronie pokoju Louisa. Zerwałem się kiedy ujrzałem przy swojej twarzy twarz Caroline. Oparłem się na łokciach i starałem się uspokoić, byłem pewien, że jestem u siebie w pokoju. Najwidoczniej kłótnia z Louisem nie chciała dać mi spokoju i cały czas miałem go w głowie. Usiadłem na łóżku plecami do kobiety przecierając oczy dłońmi. Podniosłem się i przeciągnąwszy się przewędrowałem przez pokój do kuchni gdzie stanąłem w bokserkach przed otwartą na oścież lodówką. Była zapełniona po brzegi wszystkim co tylko Niall mógł sobie wymarzyć, nie to co u nas w domu. Chwyciłem do ręki kanapkę i podszedłem do okna biorąc po drodze wielkiego gryza chleba.
- Łany boskie! - Krzyknąłem niewyraźnie, mając pełną buzię jedzenia i natychmiast rzuciłem się na podłogę. Przed domem Caroline stało multum paparazzich i kilka razy tyle fanek, nie będących jak mniemam pokojowo nastawionych do mnie, nie wspominając już o Caroline. Złapałem się za głowę zapominając przełknąć to co przed chwilą przeżuwałem, siedziałem z wypchanymi policzkami. Byłem pewien, że kiedy wczoraj wkradałem się do domu Caroline nikt mnie nie widział, teraz moje zdecydowanie trochę podupadło. Byłem zły na siebie, że zdecydowałem się tutaj nocować. Jeśli znowu przyłapią mnie wychodzącego z tego mieszkania moja kariera zawiśnie na włosku a to na czym zależało mi bardziej, czyli przyjaźń z chłopakami stanie pod znakiem zapytania. No dobrze może trochę przesadziłem, ale na pewno stracą zaufanie do mnie. Co gorsza za kilka godzin mięliśmy nagranie w radiu, a Liam zwołał próbę za.. spojrzałem na zegarek.. za godzinę! Przemknąłem się na czworakach do sypialni. Doczołgałem do swoich ubrań leżących na podłodze i zacząłem wić się po dywanie starając się w jakiś sposób ubrać.
- Harry? Wszystko w porządku ?
Zapytała niepewnie Caroline przebudzając się i podnosząc do siadu.
- Przed domem są dziennikarze i cała brygada fanek. Do tego za godzinę muszę być w domu. Mam chwilę na stanie się niewidzialnym i przemknięcie się przed tymi.. hienami. - Kobieta nie wyglądała na poruszoną moją sytuacją co trochę mnie zirytowało. Posłałem jej błagalne spojrzenie. Zlitowała się nade mną.
- Wyjdź tylnym wyjściem do ogrodu. Na końcu za altaną jest furtka prowadząca go ogrodu sąsiadów. Ci mają z kolei taką samą do ogrodu swoich sąsiadów i kolejni też. Przejdź tak przez kilka ogrodów i w ten sposób oddalisz się od fotoreporterów.
Kiwałem głową kiedy podawała mi swoją wersję mojego planu ucieczki. Nie mogąc wpaść na nic lepszego postanowiłem, że robię jak przed chwilą powiedziała kobieta.
Biegłem chodnikiem z całych sił starając się nie tracić tempa. Przed chwilą o mało nie zostałem pogryziony przez psa jednego z sąsiadów Caroline. Kiedy znalazłem się odpowiednio daleko zamieniłem bieg na szybki marsz i miałem zamiar tak trzymać aż do domu. Miałem przed sobą spory kawałek drogi, ale dobrze że przyszedłem, bo inaczej już byłbym uziemiony, samochód przed mieszkaniem kochanki to byłby niezbity dowód na to, że coś mnie z nią łączy. Poczułem wibracje telefonu w kieszeni i sięgnąłem po niego.
- Tak?
- Harry gdzie ty się podziewasz? Zaraz chcemy zacząć próbę, pamiętasz?- Liam zawsze pilnował całego planu dnia i wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik.
- Tak. Wiem już idę.
- Skąd idziesz? Gdzie jesteś, odpowiedz mi.
- Poszedłem.. - dyszałem więc na lepszą odpowiedź chłopak nie mógł liczyć - Poszedłem biegać. Jogging dobrze robi na .. płuca.
Dokończyłem niepewnie nie będąc do końca pewnym czy mówię prawdę. Ale Liam to łyknął i kazał mi wracać w mgnieniu oka. Zacząłem znowu biec.
Dotarłszy na podjazd zauważyłem samochód Louisa. A więc już przyjechał. Jak zwykle musiałem być ostatni. Wpadłem do mieszkania i od razu skierowałem się do sali gdzie zwykliśmy ćwiczyć. Doszedł do mnie dźwięk One Thing. Nie tak dawno ukazał się teledysk więc teraz właśnie na promocji tej piosenki powinniśmy się skupić. Wszedłem do pokoju, chłopaki zamilkli. Zająłem swoje miejsce w półkolu, jakby nigdy nic.
- Spóźniłeś się. - Powiedział Zayn szorstko. Coś leżało mu na żołądku. Ni stąd ni z owąd zaczął się na mnie wściekać i mieć o nic pretensje.
- Tylko trzy minuty.
- Gdzie byłeś? - Zapytał gniewnie Louis.
- Sądziłem, że nie chcesz ze mną rozmawiać. - Powiedziałem szorstko mając nadzieję, że przestanie mnie przesłuchiwać. Chciałem by przestał. Chciałem, żeby było jak dawniej, jednak moja duma nie pozwalała mi odpuszczać. Zawsze musiałem odpyskować.
- Byłeś u niej. - Stwierdził Lou i załamał ręce. Spojrzałem tępo na swój mikrofon. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć, czy dalej drążyć kłamstwo czy odpuścić. Odetchnąłem i już chciałem się odezwać kiedy zobaczyłem jak Louis opuszcza salę nagrań, był naprawdę wkurzony widziałem to po jego zaciśniętych pięściach i napiętym karku.
- Do zobaczenia w radiu. - Rzucił cicho i trzasnął drzwiami. Następny odezwał się milczący wcześniej Niall.
- Może po protu powiem, że jestem chory. Że się zatrułem czy coś w tym stylu i odwołamy wywiad? Że mamy taką zasadę, że nie występujemy rozłącznie, czy coś takiego?
- Oh.. zamknij się. - Warknął Zayn i opuścił salę niemal tak szybko jak Louis, nie mniej agresywnie.
Spojrzałem na Liama, po czym na Nialla i od nowa. Smutne oczy Nialla stały się jeszcze bardziej przykre.
- Nie widzisz co się dzieje? Obiecaliśmy, że po X factorze zostaniemy zespołem. Fani chyba nie są gotowi na tak szybki koniec One Direction. Nie możesz po prostu zakończyć tego .. romansu. Nie jest chyba tego wszystkiego wart.
Powiedział Liam po czym chwycił swoją bluzę zawieszoną na jego mikrofonie i wyszedł powoli z pomieszczenia. Zostałem z Niallem. Stałem przy mikrofonie nie wykonując żadnego ruchu od czasu kiedy tutaj wszedłem. Widziałem, że blondyn chce coś powiedzieć jednak zanim zdążył otworzyć usta powiedziałem cicho.
- Po prostu .. daj mi spokój. - Nie spojrzawszy na przyjaciela wiedząc, że potraktowałem nie fair jedyną osobę która nadal wydawała mi się życzliwa wyszedłem z mieszkania na ulicę.
1 Początek problemów
Louis postanowił zostać na noc u Eleanor. Po długiej rozmowie z chłopakami, jeżeli w ogóle można było to nazwać rozmową, poszedłem do swojego pokoju. Wymagali ode mnie wyjaśnień, jednak ja nie chciałem nic im powiedzieć. Byłem zbyt zdenerwowany sprzeczką z Louisem i obawiałem się reakcji fanów na wieść, że spędziłem noc u starszej kobiety. Nie wierzyłem, że pomyślałem o Caroline jako o starszej, ale owszem, musiałem przyznać, tak było. Mimo, iż opuściłem chłopaków kilka dobrych minut temu, w salonie dalej było głośno. Zszedłem na dół, siadając na schodach na tyle wysoko by żaden z chłopaków nie zauważył, że tutaj jestem.
- Co on sobie wyobraża, przecież to może mieć wpływ na naszą karierę. - Zapiszczał niemalże Zayn. Zawsze kiedy był zdenerwowany mówił przedziwnym akcentem, tak było i tym razem. - Powinien teraz myśleć o nas a nie o stwarzaniu jakiś skandali, tego nam przecież nie potrzeba. Nie wierzę też, że się w niej zakochał.
Skrzywiłem się lekko i zacząłem się zastanawiać nad tym czy rzeczywiście do tego nie doszło. Pokręciłem jednak po chwili namysłu przecząco głową. Przecież to było niemożliwe. Na to nie mogłem pozwolić, to tylko przelotna znajomość. Na ziemię przywrócił mnie głos zestresowanego i poruszonego całą sytuacją Nialla.
- Co teraz będzie? Przecież nic nie możemy zrobić.
- Racja. To uparciuch i tak zrobi co chce. - Przytaknął Liam, po czym dodał stanowczo. - Tylko Louis może mu przemówić do rozumu.
- Właśnie widzę! - Krzyknął Zayn znajdujący się już po drugiej stronie wielkiego salonu. Siedział na kanapie i zabrał się za grę w GTA. - Wyszedł z domu, a skoro nie ma go do teraz, to pewnie wróci dopiero jutro.
- Ale jutro jest nagranie w radiu.- Zauważył trafnie Liam.
- Przecież przyjdzie. Pamięta o tym. - Powiedział Niall stojąc przed otwartą lodówką i szukając czegoś na ząb. - Mógłby zejść Harry, ugotowałby coś.
- Zostaw go w spokoju. Niech siedzi na górze. - Burknął Zayn wciskając niemal automatycznie przyciski na joystick'u.
Na tym skończyła się rozmowa na mój temat. Podniosłem się ze schodów i ruszyłem na górę. Włączyłem komputer mając nadzieję znaleźć coś na mój temat i Caroline. Wpisałem nasze nazwiska w wyszukiwarkę. Nie zdziwiła mnie liczba wyświetlonych stron, spodziewałem się tego. Jak zwykle, obelgi, kolorowanie, wyolbrzymianie, powstały już nawet komiksy na nasz temat. Ja i Caroline jako stara babcia. Bardzo śmieszne. Byłem zły, ale mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie. Czego ci ludzie nie wymyślą.
Wszedłem na swojego Twittera. Wtedy dopiero doznałem szoku. Fanki wpadły w szał. W trendach pojawiło się hasło #GrandMa Caroline oraz #DontDoThatHazza. Zerknąłem na profil Louisa: 3 min temu dodał wpis : " Robimy babeczki z Eleanor. Kto chce jedną?" Ja napisałem tylko : " W złym humorze" po czym wyłączyłem komputer. Chciałem zadzwonić do Louisa, jednak nie mogłem, nawet nie odebrałby. Spojrzałem na swój telefon. Zacząłem przeszukiwać kontakty. Zatrzymałem się na C. Caroline. Nie wiem kiedy wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Tak? - Odezwała się kobieta.
- Widziałaś co dzieje się w internecie?
- Przejmujesz się tym? Bo ja nie. Może wpadniesz do mnie. Zrobiłam pyszną kolację. Mam też jakiś ciekawy film. - Wyrażała się bardzo kuszącym głosem. Uśmiechnąłem się lekko.
- Chyba nie jestem w nastroju. - Powiedziałem dalej się uśmiechając, rozbawienie dało radę odczuć w moim głosie.
- Jak chcesz. W takim razie, może innym razem. Do usł..
- Czekaj. - Przerwałem jej. - Zaraz będę.
- Co on sobie wyobraża, przecież to może mieć wpływ na naszą karierę. - Zapiszczał niemalże Zayn. Zawsze kiedy był zdenerwowany mówił przedziwnym akcentem, tak było i tym razem. - Powinien teraz myśleć o nas a nie o stwarzaniu jakiś skandali, tego nam przecież nie potrzeba. Nie wierzę też, że się w niej zakochał.
Skrzywiłem się lekko i zacząłem się zastanawiać nad tym czy rzeczywiście do tego nie doszło. Pokręciłem jednak po chwili namysłu przecząco głową. Przecież to było niemożliwe. Na to nie mogłem pozwolić, to tylko przelotna znajomość. Na ziemię przywrócił mnie głos zestresowanego i poruszonego całą sytuacją Nialla.
- Co teraz będzie? Przecież nic nie możemy zrobić.
- Racja. To uparciuch i tak zrobi co chce. - Przytaknął Liam, po czym dodał stanowczo. - Tylko Louis może mu przemówić do rozumu.
- Właśnie widzę! - Krzyknął Zayn znajdujący się już po drugiej stronie wielkiego salonu. Siedział na kanapie i zabrał się za grę w GTA. - Wyszedł z domu, a skoro nie ma go do teraz, to pewnie wróci dopiero jutro.
- Ale jutro jest nagranie w radiu.- Zauważył trafnie Liam.
- Przecież przyjdzie. Pamięta o tym. - Powiedział Niall stojąc przed otwartą lodówką i szukając czegoś na ząb. - Mógłby zejść Harry, ugotowałby coś.
- Zostaw go w spokoju. Niech siedzi na górze. - Burknął Zayn wciskając niemal automatycznie przyciski na joystick'u.
Na tym skończyła się rozmowa na mój temat. Podniosłem się ze schodów i ruszyłem na górę. Włączyłem komputer mając nadzieję znaleźć coś na mój temat i Caroline. Wpisałem nasze nazwiska w wyszukiwarkę. Nie zdziwiła mnie liczba wyświetlonych stron, spodziewałem się tego. Jak zwykle, obelgi, kolorowanie, wyolbrzymianie, powstały już nawet komiksy na nasz temat. Ja i Caroline jako stara babcia. Bardzo śmieszne. Byłem zły, ale mimowolnie uśmiechnąłem się do siebie. Czego ci ludzie nie wymyślą.
Wszedłem na swojego Twittera. Wtedy dopiero doznałem szoku. Fanki wpadły w szał. W trendach pojawiło się hasło #GrandMa Caroline oraz #DontDoThatHazza. Zerknąłem na profil Louisa: 3 min temu dodał wpis : " Robimy babeczki z Eleanor. Kto chce jedną?" Ja napisałem tylko : " W złym humorze" po czym wyłączyłem komputer. Chciałem zadzwonić do Louisa, jednak nie mogłem, nawet nie odebrałby. Spojrzałem na swój telefon. Zacząłem przeszukiwać kontakty. Zatrzymałem się na C. Caroline. Nie wiem kiedy wcisnąłem zieloną słuchawkę.
- Tak? - Odezwała się kobieta.
- Widziałaś co dzieje się w internecie?
- Przejmujesz się tym? Bo ja nie. Może wpadniesz do mnie. Zrobiłam pyszną kolację. Mam też jakiś ciekawy film. - Wyrażała się bardzo kuszącym głosem. Uśmiechnąłem się lekko.
- Chyba nie jestem w nastroju. - Powiedziałem dalej się uśmiechając, rozbawienie dało radę odczuć w moim głosie.
- Jak chcesz. W takim razie, może innym razem. Do usł..
- Czekaj. - Przerwałem jej. - Zaraz będę.
środa, 22 lutego 2012
Prolog
- Coś ty najlepszego narobił!? - Jeszcze nie widziałem tak zdenerwowanego Louisa. Chłopak miotał się po pokoju jak poparzony w dodatku wymachiwał rękoma. Przez chwilę obawiałem się, że może mnie uderzyć.
- Co teraz pomyślą fanki? Ich rodzice? Ci co głosowali na nas w X factorze? Sądzisz, że pójdzie ci to płazem? Nie wiesz jak łatwo zostać wtrąconym do jednej szufladki? Wiesz jak ciężko pracowaliśmy, żeby dojść gdzie jesteśmy. Dlaczego chcesz to zaprzepaścić?
Obelgi leciały z jego ust jak z rękawa, jakby miał je przygotowane wcześniej. Jednak to nie było możliwe. Dowiedział się dopiero teraz, jak wszyscy. Chciałem się odezwać, jednak kiedy już otworzyłem usta i podniosłem wzrok Louis zniknął. Wyjrzałem z pokoju. Zostałem sam. Wstałem i podszedłem do okna. Usłyszawszy trzaśnięcie drzwiami spodziewałem się zaraz zobaczyć chłopaka na podjeździe. Nie myliłem się. Boo Bear wsiadł do samochodu i odpalił silnik pozdrawiając mnie środkowym palcem. Pokręciłem głową i zasłoniłem żaluzje w naszym pokoju.
- Harry?
To był Niall. Wszedł niepewnie do pokoju trzymając w jednej ręce Marsa a w drugiej butelkę wody.
- Wszystko w porządku? Louis wybiegł z domu oznajmiając, że jedzie do Eleanor. Po drodze wydarł się na mnie kiedy próbowałem mu przypomnieć o jutrzejszym nagraniu.
- Zostaw go. Wróci.
Niall wzruszył ramionami i usiadł na moim łóżku opierając się plecami o ścianę. Mlaskał jedząc batona w dodatku brudząc mi butami w miarę jeszcze czyste prześcieradło. Przewróciłem oczyma i poszedłem do łazienki nie chcąc wszczynać kolejnej awantury z powodu zabrudzonego łóżka. Teraz wszystko mogło wyprowadzić mnie z równowagi. Stanąłem przez lustrem i spojrzałem na swoje odbicie. Widać było, że nie sypiałem dobrze. Przemyłem twarz i pozbawiłem się koszulki rzucając ją gdzieś w kąt. Zmierzwiłem włosy i zaczesałem je na prawą stronę przy użyciu palców. Odetchnąłem i postanowiłem nie odstawiać scen. Jeden już dziś przesadził, a to i tak było o jednego za dużo. Wyszedłem z łazienki mając nadzieję spotkać Nialla, ale ten zniknął. Podrapałem się po piersi i ruszyłem na poszukiwanie chłopaków. Sądząc po odgłosach dochodzących do mnie z parteru grali w XBoxa. Zbiegłem ze schodów zauważając wolne kanapy i włączoną grę. Gdzie się wszyscy podziali i dlaczego zostawili włączony sprzęt? Szedłem dalej przed siebie aż doszedłem do kuchni. Tam stał Niall, Liam i Zayn. Na blacie zauważyłem gazetę i już wiedziałem co mnie czeka. Louis ją tam zostawił mając nadzieję, że chłopaki staną po jego stronie.
- Harry? Co to jest? - Zapytał spokojnie Liam pokazując mi pierwszą stronę brukowca.
Tytuł wydawał się krzyczeć:
"Harry spędził noc u Caroline Flack!"
- Co teraz pomyślą fanki? Ich rodzice? Ci co głosowali na nas w X factorze? Sądzisz, że pójdzie ci to płazem? Nie wiesz jak łatwo zostać wtrąconym do jednej szufladki? Wiesz jak ciężko pracowaliśmy, żeby dojść gdzie jesteśmy. Dlaczego chcesz to zaprzepaścić?
Obelgi leciały z jego ust jak z rękawa, jakby miał je przygotowane wcześniej. Jednak to nie było możliwe. Dowiedział się dopiero teraz, jak wszyscy. Chciałem się odezwać, jednak kiedy już otworzyłem usta i podniosłem wzrok Louis zniknął. Wyjrzałem z pokoju. Zostałem sam. Wstałem i podszedłem do okna. Usłyszawszy trzaśnięcie drzwiami spodziewałem się zaraz zobaczyć chłopaka na podjeździe. Nie myliłem się. Boo Bear wsiadł do samochodu i odpalił silnik pozdrawiając mnie środkowym palcem. Pokręciłem głową i zasłoniłem żaluzje w naszym pokoju.
- Harry?
To był Niall. Wszedł niepewnie do pokoju trzymając w jednej ręce Marsa a w drugiej butelkę wody.
- Wszystko w porządku? Louis wybiegł z domu oznajmiając, że jedzie do Eleanor. Po drodze wydarł się na mnie kiedy próbowałem mu przypomnieć o jutrzejszym nagraniu.
- Zostaw go. Wróci.
Niall wzruszył ramionami i usiadł na moim łóżku opierając się plecami o ścianę. Mlaskał jedząc batona w dodatku brudząc mi butami w miarę jeszcze czyste prześcieradło. Przewróciłem oczyma i poszedłem do łazienki nie chcąc wszczynać kolejnej awantury z powodu zabrudzonego łóżka. Teraz wszystko mogło wyprowadzić mnie z równowagi. Stanąłem przez lustrem i spojrzałem na swoje odbicie. Widać było, że nie sypiałem dobrze. Przemyłem twarz i pozbawiłem się koszulki rzucając ją gdzieś w kąt. Zmierzwiłem włosy i zaczesałem je na prawą stronę przy użyciu palców. Odetchnąłem i postanowiłem nie odstawiać scen. Jeden już dziś przesadził, a to i tak było o jednego za dużo. Wyszedłem z łazienki mając nadzieję spotkać Nialla, ale ten zniknął. Podrapałem się po piersi i ruszyłem na poszukiwanie chłopaków. Sądząc po odgłosach dochodzących do mnie z parteru grali w XBoxa. Zbiegłem ze schodów zauważając wolne kanapy i włączoną grę. Gdzie się wszyscy podziali i dlaczego zostawili włączony sprzęt? Szedłem dalej przed siebie aż doszedłem do kuchni. Tam stał Niall, Liam i Zayn. Na blacie zauważyłem gazetę i już wiedziałem co mnie czeka. Louis ją tam zostawił mając nadzieję, że chłopaki staną po jego stronie.
- Harry? Co to jest? - Zapytał spokojnie Liam pokazując mi pierwszą stronę brukowca.
Tytuł wydawał się krzyczeć:
"Harry spędził noc u Caroline Flack!"
Subskrybuj:
Posty (Atom)