sobota, 14 kwietnia 2012

9 Jak się tu dostałaś?

- No właśnie. Skąd wziął się tam ten stanik? Przecież to nie jest żadnego z nas, prawda? - Powiedział Harry przenosząc teatralnie wzrok na Louisa który się zaśmiał i pociągnął go za loka.
- Ja nie wiem co Niall chciał osiągnąć chowając się w szafie ze stanikiem. - Uśmiechnął się Zayn.
- A może jest tam schowana jakaś dziewczyna! - Rzucił niedorzeczny pomysł Louis, który był w trakcie siłowania się z Harry'm. Mimo tego że pomysł wydawał się nierealny chłopcy przenieśli wzrok na szafę, po czym spojrzeli jak jeden mąż na mnie.
- Co? - Zapytałem po czym zorientowałem się co jest grane.
- Sprawdź to. - Machnął ręką Zayn. Liam który do tej pory się nie odzywał podszedł do przodu i odwrócił się do pozostałej trójki.
- Wolałbym zrobić coś bardziej pożytecznego niż wymyślanie jakiś historyjek.
- Chyba nie chcesz robić próby w niedzielę.. - rzucił przejęty Zayn.
- Nie.. sądziłem żeby pojechać zobaczyć co się dzieje w centrum.
Chłopaki w mgnieniu oka zapomnieli o całej sprawie z biustonoszem i zaczęli się miotać. To dopiero był początek naszej kariery i każdy z nas kochał być rozpoznawalnym na ulicy. Najbardziej jednak kochaliśmy uciekać przed stadem fanek i chować się po najmniejszych uliczkach, brzmi dziwnie, ale i tak często bywało.
- Ja zostanę. - Powiedziałem. - Nie czuję się najlepiej i nie mam ochoty na bieganie po ulicy.
Zaraz chłopcy zaczęli mruczeć, buczeć, a Louisowi udało się nawet zapiszczeć.
- Jedź z nami. Nie bądź taki! - Powiedział i pchnął mnie lekko w ramię.
- Zostanę. Bawcie się dobrze. A ty Zayn najpierw załóż koszulkę.
- Po co? Będą się cieszyć. - Zaśmiał się mulat i mimo wszystko poszedł do swojego pokoju się przebrać. Chłopaki po kolei opuszczali pokój, aż w końcu zostałem sam. Spojrzałem na stanik leżący na podłodze i sięgnąłem po niego. Zmarszczyłem brwi i przeniosłem wzrok na otwartą szafę. Ciągle nękała mnie niedorzeczna myśl, że naprawdę ktoś tak kiedyś był, ktoś poza One Direction. Schyliłem się by znaleźć jakieś ślady. Kucnąłem w szafie i zacząłem się rozglądać mrużąc oczy i czekając aż wzrok przyzwyczai się do mroku jaki panował w szafie. Oparłem się na dłoniach i na czworaka poczłapałem dalej, odsunąłem stertę ubrań i podniosłem wzrok. Nie zdążyłem nawet krzyknąć. Zobaczyłem tylko dziewczynę opartą kurczowo o ścianę z otwartymi oczyma jak najszerzej tylko można. Trzymała za ramieniem laptopa i chyba miała zamiar mi przyłożyć. Wyciągnąłem przed siebie ręce chcąc ją zatrzymać, ale było za późno.

Komputer opadł na ziemię a ja zasłoniłam usta starając się nie krzyknąć z całej siły. Machałam rękoma jakby płonęły. Spanikowałam. Po prostu nie wiedziałam co robię. Teraz na pewno wyląduję w więzieniu. Nie ma dla mnie ratunku. Otworzyłam komputer ignorując leżącego obok mnie Nialla i zaczęłam przeglądać po kolei ekraniki przedstawiające widok na poszczególne pokoje w domu chłopaków. Nigdzie ich nie było. Naprawdę postanowili udać się do miasta. Zamknęłam laptopa i podniosłam się z miejsca opuściłam szafę.
Stanęłam opierając dłonie o biodra i przyglądałam się wystającym z szafy nogom chłopaka. Pokiwałam przecząco głową nie wierząc w to co właśnie się stało. Jak Niall się obudzi rozpęta piekło. Przygryzłam lekko dolną wargę obmyślając plan. Kiedy doszłam do wniosku, że nic z tego nie będzie wolałam działać niż bezczynnie stać i czekać na powrót pozostałych chłopaków. Kucnęłam i delikatnie chwyciłam za kostki chłopaka ciągnąc go lekko do siebie. Wysunęłam go z mebla i ponownie się wyprostowałam. To będzie trudniejsze niż myślałam, już teraz dyszałam ze zmęczenia. Schyliłam się czym prędzej i biorąc blondyna pod pachy zaczęłam ciągnąć go korytarzem w kierunku jego pokoju. Kiedy przyciągnęłam go na miejsce byłam cała zdyszana i czerwona. Uznałam, że najlepiej będzie jak położę go na jego łóżku. Choć kosztowało mnie to dużo wysiłku w końcu chłopak wylądował na materacu. Usiadłam zmęczona koło niego i dopiero teraz zauważyłam jak wielkiego sińca mu nabiłam na czole. Z rany cienką strużką ciekła krew. Niby nic groźnego, ale przejęłam się tym i pobiegłam do łazienki po ręcznik, po czym skropiłam go ciepłą wodą postanowiłam zmyć chłopakowi ciecz z twarzy. Usiadłam ponownie koło niego i zaczęłam przecierać jego czoło. To był głupi pomysł, ponieważ sprawiłam w ten sposób, że się ocknął. Nie miałam możliwości ani uciec, ani znowu mu przyłożyć. Skrzywiłam się lekko czekając na najgorsze.
- Nie bij! - Niall zasłonił się rękoma i zaczął krzyczeć wniebogłosy.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobię. Nie rzucaj się tak. - Chwyciłam go za ręce zmuszając, żeby przestał się szamotać.
- Kim ty jesteś? Jak tu się dostałaś?
Westchnęłam. Ale zanim zdążyłam mu się wytłumaczyć wysnuł już swój scenariusz i zaczął dalej mówić.
- Jesteś obłąkaną fanką wariatką! Za kogo ty się uważasz? Mogłaś mnie zabić.
- Daj mi coś powiedzieć...
- Ja cię już załatwię. Zaraz dzwonię na policję!
- Zaczekaj! Nie!
Niall podniósł się, ale zaraz potem opadł na poduszkę sycząc z bólu i łapiąc się za głowę.
- Lepiej leż spokojnie i mnie wysłuchaj. Nie jestem waszą fanką.
- Nie?
- Nie. Jestem dziennikarką. Moim zadaniem było wkraść się tutaj i śledzić wasze życie w domu. W ten sposób miałam zdobyć lepszą posadę i zacząć karierę.
- To chyba jeszcze gorzej niż jakbyś była obłąkaną fanką wariatką..
Przytaknęłam lekko i podniosłam się z łóżka chłopaka.
- Bądź co bądź nakryłeś mnie. Z mojej strony nic ci nie grozi. Pozwól mi się tobą zająć, a jak wrócą chłopaki oddasz mnie w ich ręce.
Niall wyglądał na zdziwionego i niewątpliwie był w szoku. Podrapał się po skroni i spojrzał na mnie jakbym była duchem bądź zjawą.
- Zostaniesz i poczekasz, aż chłopaki się tobą zajmą?
Przytaknęłam sama się sobie dziwiąc. Ale szkoda mi było chłopaka a gdybym uciekła to i tak prędzej czy później zostałabym złapana.
- Na razie jestem więc do twojej dyspozycji. Podać ci coś?
Chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem. Cała ta sytuacja, sama musiałam przyznać, była absurdalna. Dziewczyna włamała się do szafy wokalistów z One Direction i śledziła ich życie. Kiedy jeden z nich ją zdemaskował, postanowiła najpierw przywalić mu komputerem a później sprawdzić czy go przypadkiem nie zabiła, a kiedy okazało się że wszystko z nim w porządku, zajęła się nim niczym niańka. Uniosłam lekko brwi czekając na odpowiedź.
- Nie. W porządku. - Wydukał niewyraźnie i złapał się za ranę.
- Nie dotykaj tego. Zaraz ci to zdezynfekuję.
- Już mnie lepiej zostaw w spokoju. Nieźle namieszałaś.
Westchnęłam. Musiałam przyznać mu rację. Teraz kiedy tak na niego patrzyłam, poczułam się winna. Zrobiło mi się też przykro.
- Przepraszam, że przywaliłam ci laptopem.
Niall wzruszył ramionami w stylu ' co się stało to się nie odstanie' i zaczął irytująco wpatrywać się w sufit.
- Pójdę spakować swoje rzeczy. Jak chcesz to zadzwoń do chłopaków. - Podałam mu swój telefon nie wiedząc gdzie jest jego, a jako że był chwilowo przykuty do łóżka musiał się zdać na mnie. Ujął telefon w dłoń, a ja wyszłam z pokoju kierując się do szafy.

Odblokowałem telefon i spojrzałem na wyświetlacz. Była na nim okładka bardzo znanego i wpływowego magazynu. To pewnie na tym zależało dziewczynie. Wybrałem numer Liama i wpatrywałem się w cyfry. Przeniosłem wzrok w stronę wyjścia z pokoju. Nie wiedziałem co mam robić. Z jednej strony dziewczyna o mało mnie nie zabiła, z drugiej jednak zachowywała się bardzo miło. Ciężko to przyznać, ale zrobiło mi się jej szkoda. Odłożyłem telefon na stolik leżący przy łóżku i złożyłem ręce na piersi zasypiając.

Wróciłam do pokoju Nialla chcąc oświadczyć, że jestem gotowa i wysprzątałam im szafę. Kiedy zauważyłam jednak że chłopak usnął wolałam go nie budzić, przyda mu się teraz odpoczynek. Tym bardziej, że najprawdopodobniej chorował. Usiadłam na fotelu i czekałam na przybycie pozostałej czwórki. Nim się zorientowałam usnęłam. Obudził mnie dźwięk zamykanych z hukiem drzwi i krzyk Harry'ego.
- Niall! Schodź mamy coś dla ciebie!



____________________________
Zostaw komentarz. 
Spraw by kolejny rozdział pojawił się szybciej.
Śledź na Twitterze: NedaPoland
Pytania zadawajcie tutaj: http://formspring.me/stylesharryHGDD
Drugie opowiadanie: http://his-girlfriend-eleanor.blogspot.com/

wtorek, 3 kwietnia 2012

8 Zabawa w chowanego.

Poczułem się silniejszy od dnia kiedy spotkałem w szpitalu chorą Emily. Skoro ta mała dziewczynka mogła swobodnie uśmiechać się żyć to czemu nie ja. Wygramoliłem się pod kołdry i schyliłem się by sięgnąć po zgubioną skarpetkę. Zmierzwiłem lekko włosy i podniosłem się na nogi. Uśmiechnąłem się do siebie przypominając sobie, że mama poleciała wczoraj wieczorem do Irlandii. Miałem już szczerze dość jej ględzenia i ciągłego upominania. Odkąd stało się co się stało matka stała się strasznie opiekuńcza i chciała mieć udział w każdej dziedzinie mojego życia. Zabrzmiał mój telefon. Sięgnąłem pod poduszkę, gdzie zawsze było miejsce mojego telefonu. " Pamiętaj, że dzisiaj niedziela. Kościół. Mama. " Westchnąłem i rzuciwszy komórkę za siebie na łóżko udałem się w kierunku apartamentu Zayna. Zapukałem dwa razy i od razu sięgnąłem po klamkę nie czekając na odzew chłopaka.
- Zayn! Śpisz ?
W odpowiedzi uzyskałem tylko stłumione mamrotanie i mruczenie. Wiedziałem już, że śpi w specyficzniej dla siebie pozie. Na brzuchu, twarzą do poduszki w samych spodniach od dresu i bez kołdry.
Przemierzałem kolejne pokoje udając się do jego sypialni. Nie myliłem się. Leżał w taki sposób jaki założyłem.
- Czego Horan? - Wymruczał niemal niedosłyszalnie w poduszkę.
- Wiesz, że zaśliniłeś cały materac?
- Taa.. i co z tego?
Usiadłem koło niego i przypatrywałem się uważnie jak obraca się na plecy i drapie po brzuchu.
- Ciekawe ile dałyby fanki za taki widok jaki jest dla mnie codziennością.
Zayn posłał mi piorunujące spojrzenie unosząc jedną brew. Przyzwyczajał się do słońca.
- Wyglądasz jak chińczyk.
- Naprawdę nie masz nic lepszego do roboty. Idź zobacz, może Liam nie śpi.. - Ziewnął i opadł na poduszkę. Po chwili odwrócił ją czując wilgoć swojej śliny na poszwie. Mruknął i zlekceważył mnie perfidnie. Wzruszyłem ramionami i postanowiłem zrobić jak mówił, udać się do Liama. Wyszedłem od mulata i pospiesznie pokonywałem korytarz mając nadzieję wykonać wielki skok do łóżka przyjaciela. Podszedłem na palcach do drzwi i już chciałem sięgnąć po klamkę gdy drzwi uchyliły się i zza framugi wyskoczył sam Liam narzucając na mnie prześcieradło i powalając na ziemię.
Wrzasnąłem nie spodziewając się tego ataku i upadałem wraz z nim na ziemię. Po chwili usłyszałem krzyk przyjaciela.
- Matko! Niall, nie wiedziałem, że to ty. Sądziłem że to będzie Hazza.
- Skąd w ogóle wiedziałeś że ktoś się skrada? - Zapytałem szarpiąc się z prześcieradłem chcąc się uwolnić.
- Zayn przesłał mi smsa. " Uważaj zaraz będziesz miał niespodziewanego gościa. Załatw go." Nie zrobiłem ci chyba krzywdy jak ostatnio, prawda ?
- Chyba nic mi nie jest. Poza tym mówiłem ci, to nie byłeś ty. Potknąłem się w łazience, pamiętasz?
Chłopak przytaknął jednak nie wyglądał na zadowolonego z mojej odpowiedzi, chciał chyba dowiedzieć się z niej czegoś więcej. Znał mnie dobrze, wiedział kiedy coś nie gra.
- Niall, jest niedziela. Masz ochotę zwołać dzisiaj coniedzielną zabawę? Wiesz że to świętość, jeśli chciałeś zwlec Zayna z łóżka, należało tylko krzyknąć hasło.
Uśmiechnąłem się zupełnie zapominając o naszej dziwnej tradycji której oczywiście byłem administratorem. Większość głupich zasad było mojego autorstwa. Podniosłem się z miejsca i przyłożyłem dłonie do ust chcąc upewnić się że mój głos dotrze wszędzie.
- ONE DIRECTION SUNDAY PLAY TIME!
Puściłem Liamowi oczko i poszliśmy czym prędzej na parter spotykając po drodze Zayna wychodzącego ze swojego mieszkania.
- Nienawidzę cię Horan.  - Rzucił i zbiegł na dół. Z drugiego piętra zbiegali też Louis i rozczochrany Harry. Ich apartament mieścił się na samej górze więc mięli do pokonania największą odległość. Wyprzedziliśmy wszyscy Zayna i dobiegliśmy do kanapy jako pierwsi. Czułem, że Zayn specjalnie pozwolił nam wygrać.
- Zayn przegrałeś. Wybierasz grę. - Oświadczył rzecz oczywistą Louis.
- Gramy w chowanego.
- Ej to było ostatnio.. - zaczął żalić się Harry.
- Ale tylko w ten sposób mogę się położyć w jakimś miłym kątku i spać czekając aż mnie znajdziecie.
- W takim razie ty będziesz szukał! - rzucił szybko Liam i uśmiechnął się triumfalnie.
- Cholera.. - mruknął Malik.

- No dalej. – Ponaglał Harry i wskazał Zaynowi kąt w którym zawsze liczyliśmy grając w chowanego. Wszystko musiało wyglądać dziecinnie z boku, ale tak naprawdę właśnie w niedziele bawiliśmy się najlepiej. Żadnych paparazzi, dziennikarzy ani fanów. Chłopak posłusznie poszedł do kąta, widać jednak było, że jest niezadowolony.
- Liczę! Idźcie już.. – odwrócił się po raz ostatni i machnął na nas rękami.
Uśmiechnęliśmy się do siebie i rozbiegliśmy we wszystkie strony. Louis pociągnął Harry’ego za rękaw i już ich nie było. Zawsze chowali się razem i nigdy nie można było ich znaleźć. Liam wolał grać w pojedynkę. Ja zawsze znajdowałem kryjówkę niedaleko Zayna, ale teraz nie było takiej możliwości. Udałem się na piętro.
- ..dziesięć, jedenaście, dwanaście,.. matko jak mi się nie chce , czternaście , …
Zaśmiałem się jeszcze i pokonałem schody stając w korytarzu i zastanawiając się jaki kierunek obrać. Nasz dom był duży i łatwo było się gdzieś schować, ale graliśmy już w to tyle razy, że prawie wszystkie miejsca zostały wcześniej użyte, a ja chciałem wybrać coś całkiem nowego. I chyba nawet już wiedziałem gdzie się udam. Ruszyłem szybkim krokiem słysząc, że Zayn jest już na trzydziestce. Mamy u siebie wiele gościnnych pokoi do których nikt nigdy nie zagląda. A szczególnie jeden, najmniejszy. Zayn w życiu nie wpadnie na to by się tam wybrać.

Kiedy usłyszałam, że chłopcy postanowili się bawić w chowanego zaniepokoiłam się. Co jest niby najlepszym i najbanalniejszym miejscem do schowania się podczas takiej zabawy, oczywiście szafa. Problem w tym, że ja mieszkałam w jednej z nich. Sięgnęłam po komputer i przyglądałam się gdzie chłopcy mają zamiar się udać. Odetchnęłam z ulgą, ciesząc się, że nie zwlekałam z założeniem monitoringu. Louis i Harry poszli do kuchni i schowali się pod zlewem. Banalne, choć zapomnieli, że zostawili zawartość szafki na ziemi, czyli kosz na śmieci i środki czystości, z których na pewno jeszcze nie korzystali. Liam bardzo szybko znalazł swoją kryjówkę. Poszedł do swojego pokoju, wziął laptopa i słuchawki i schował się pod łóżko. Pewnie zajmie się czatowaniem z Danielle, albo obejrzy jakiś dobry film, później sprawdzę historię jego przeglądarki, bo aż mnie to zaciekawiło. Ze strony tych trzech byłam bezpieczna. Został Niall, który stał na korytarzu na piętrze, co już było zagrożeniem, bo pokój w jakim ‘mieszkałam’ znajdował się na piętrze. Drugim chłopakiem który mógł mnie nakryć był Zayn. Szukając chłopaków mógłby mnie znaleźć. Chłopak dalej jednak liczył. Na razie musiałam skupić się na Niallu. Gdyby wpadł jednak na genialny pomysł schowania się tutaj byłam udupiona. Chwyciłam w popłochu za swoje rzeczy i pchnęłam je na drugą stronę przeogromnej szafy. Sterty ubrań ułożyłam w góry które zasłaniały wszystko. Powyłączałam zbędny sprzęt zostawiając tylko ekrany zapisujące monitoring. Przesunęłam się w tamtą stronę i jedną z kupek kopnęłam w stronę ‘wejścia’. Usiadłam jak najdalej mogłam i porozsuwałam wieszaki z bluzami tworząc gęsty parawan.  Zerknęłam na monitoring, w samą porę Niall wchodził do pokoju w którym się znajdowałam. Wyłączyłam ekran i usłyszałam pchnięcie drzwi.  Już po mnie.

Wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi, bo zawsze były zamknięte. Schowałbym się pod łóżko ale to zbyt oczywiste. Wielka szafa dawała więcej możliwości. Otworzyłem rozsuwane drzwi i wślizgnąłem się do środka.  W szafie panował okropny bałagan. Trzeba będzie to kiedyś posprzątać. Poza tym było tu wiele fajnych ubrań. Podsunąłem się pod ścianę i starałem się spowolnić oddech.
- „.. sto ! Szukam!” – wrzasnął Zayn i rozpoczął poszukiwania. Zaśmiałem się cicho będąc świadom swojej doskonałej na taką zabawę pozycji. Nikt jeszcze się tu nie schował bo każdy zapomniał że w ogóle istnieje w naszym domu taki pokój jak ten. Ale w sumie kto chciałby tu zaglądać nic tu nie było poza paroma meblami. Czekałem.

Kiedy drzwi szafy chyliły się byłam gotowa na zdemaskowanie mnie. Układałam sobie już w głowie jak zacznę się mu tłumaczyć. Może najprościej będzie skłamać. Powiem, że jestem napaloną fanką i chciałam zobaczyć jak mieszkają. Ale jak wytłumaczę cały sprzęt? Wolałam skupić się na tym co było teraz. Przybliżyłam się do kupki rozrzuconych ubrań by być jeszcze bardziej niewidoczną. Skuliłam się i starałam nie oddychać. Serce biło mi jak oszalałe, a ręce trzęsły mi się jakby zaraz miały odpaść. Właściwie cała się trzęsłam. Moja kariera, reputacja wisiały na włosku. Wszystko zależało od chłopaka. Usłyszałam, że ktoś wchodzi. Nie wiedziałam ile czasu minęło. Mogła być to godzina, dwie, równie doprze jedna minuta.

Siedziałem tu już dobre pół godziny. Słyszałem jak każdy z osobna został znaleziony. Najprędzej poszło z Larry’m oczywiście. Liam też w miarę szybko został zdemaskowany, oczywiście nie obyło się na komentarzach a propos czatowania z Danielle podczas niedzielnych zabaw. Po dłuższej chwili wszyscy na raz postanowili mnie szukać. Śmiałem się do siebie cicho i cieszyłem, że po raz pierwszy znalazłem sobie odpowiednią kryjówkę. Moje podniecenie opadło kiedy usłyszałem jak ktoś wchodzi do pokoju. Podsunąłem się do sterty ubrań i położyłem dłoń na jakieś rzeczy. Chyba to był pasek, ale nie upewniłem się. Chciałem jak najszybciej prześliznąć się w głąb szafy. Przesunąłem lekko górę ubrań i obróciłem by na czworakach znaleźć się po drugiej stronie.

Coraz bardziej czułam jak chłopak napiera na ubrania. Kwestią czasu było odnalezienie mnie. Kątem oka zauważyłam jak Niall kładzie rękę na .. cholera!

Już miałem być bezpieczny kiedy poczułem silne pociągnięcie za nogę.
- Tu cię mamy! – Liam zawsze potrafił znajdywać najlepiej.
Odruchowo chciałem się bronić i chwycić za coś ale pod ręką miałem tylko ten przedmiot jaki wcześniej wylądował pod moją dłonią.
- Dobra, dobra już wychodzę! – Podniosłem się z ziemi i spojrzałem na chłopaków. – Macie mnie. Ale dużo wam to zajęło.
- Aaaaa! – Pisnął Louis i wskoczył na łóżko ciągnąc za sobą Harry’ego. – Co to jest? – Śmiał się i zaczął szarpać z Hazzą. Sam spojrzałem na przedmiot jaki zwisał owinięty o moje palce. Otworzyłem szeroko oczy. Zayn szybko zabrał mi tę część garderoby.
- To stanik. – Uniósł go do góry i spojrzał na mnie przez paseczki. – Różowy stanik w zielone kropki. – Wszyscy zaczęli się śmiać i dogryzać mi, próbując udowodnić, że to moje.
- Dobra chłopaki spokojnie.  Ale już na serio..  skąd to się to tam wzięło?
 ____________________________________________________
Mało komentujecie, a ja się tak staram. 
Następnego rozdziału nie będzie bez waszego wsparcia.
Macie jakiś pomysł jak rozwikłać tę sytuację? Piszcie.